W czwartek prezydent USA Donald Trump oświadczył, że Stany Zjednoczone wycofają się z porozumienia klimatycznego z Paryża - umowy, którą w 2015 roku podpisało ponad 190 państw. Decyzja Trumpa spotkała się z falą krytyki polityków i mediów. Jednak Władimir Putin jest zdania, że przesadzają.
Prezydent Rosji mówił na Forum Ekonomicznym w Petersburgu, że wciąż jest czas, żeby nakłonić Donalda Trumpa do zmiany decyzji - podał brytyjski "Independent". Przy okazji zacytował słowa znanej piosenki Bobbyego McFerrina "Don't worry, be happy" (tłum. red. - nie martw się, bądź szczęśliwy).
Putin zaznaczył jednak, że nawet jeśli Trump nie zmieni zdania, to nie będzie go oceniać, choć uważa, że gdyby USA nie wycofywały się z układu, to miałyby lepszą pozycję negocjacyjną. Jego zdaniem świat powinien wykorzystać porozumienie klimatyczne z Paryża jako punkt wyjścia do przyszłych zmian.
Prezydent Francji Emmanuel Macron oznajmił, że decyzja Trumpa to poważny błąd, "tak dla Stanów Zjednoczonych, jak dla całego świata". Sparafrazował też hasło z kampanii wyborczej Trumpa: "make our planet great again" (tłum. red. - sprawmy, by nasza planeta znów była wspaniała).
Premier Kanady Justin Trudeau przyznał w oświadczeniu, że jest "głęboko rozczarowany". - Kanada niezmiennie pozostaje zaangażowana w walkę ze mianami klimatu i wsparcie czystego rozwoju ekonomicznego - podkreślił.
Także Chińska Agencja Prasowa Xinhua krytycznie wypowiedziała się o decyzji amerykańskiej administracji. Decyzję Trumpa Xinhua nazywa „globalną porażką” i prognozuje, że żadne z państw nie będzie chciało teraz wziąć na siebie roli lidera w walce z ociepleniem klimatu.
Nawet Watykan nie szczędził Trumpowi ostrych słów. - W pewnym sensie wycofanie się z traktatu jest dla nas uderzeniem w twarz - stwierdził kanclerz Papieskiej Akademii Nauk. - Nieprzyjmowanie do wiadomości, że poleganie na węglu i ropie nie jest konieczne i niezbędne, jest jak mówienie, że Ziemia nie jest okrągła - dodał, stwierdzając, że jedną z motywacji prezydenta USA jest wpływ "paliwowego lobby".
Celem układu z 2015 roku jest znaczna redukcja emisji gazów cieplarnianych - pozwalająca na utrzymanie średniej temperatury na Ziemi na poziomie nie wyższym niż 2 stopnie Celsjusza ponad średnią temperaturę sprzed epoki przemysłowej. Dotychczas tylko Nikaragua i Syria były mu przeciwne. Osiągnięcie tego celu bez USA może okazać się niewykonalne.