Fałszywy alarm bombowy w Manchesterze. Służby zareagowały błyskawicznie

Policja w Manchesterze odebrała zgłoszenie o podejrzanym pakunku na terenie szkoły. Funkcjonariusze błyskawicznie zabezpieczyli wejście do budynku i zlokalizowali paczkę. Na szczęście alarm okazał się fałszywy.

Od poniedziałkowego ataku terrorystycznego po koncercie Ariany Grande w Manchesterze panuje napięta atmosfera. Premier Theresa May ogłosiła we wtorek wieczorem maksymalne podniesienie poziomu alertu terrorystycznego w Wielkiej Brytanii, co oznacza w praktyce, że kolejny atak terrorystyczny na Wyspach "może być nieuchronny". Dlatego policja serio traktuje wszystkie doniesienia o potencjalnych atakach.

Wielka Brytania: "krytyczny" stopień zagrożenia terrorystycznego. Najwyższy alert

Fałszywy alarm po zamachu w Manchesterze

Tak było też w czwartek. Policja poinformowała, że w jednej ze szkół w Manchesterze znaleziono podejrzany pakunek. Później okazało się, że chodzi o ulicę przy szkole. Kordon policji natychmiast zabezpieczył zagrożony teren, na miejsce wysłano też  wojsko i helikopter. Paczka szybko została znaleziona. Na szczęście alarm okazał się fałszywy.

Jak podał "The Guardian", świadkowie widzieli, że policja zatrzymała w okolicy jakiegoś mężczyznę. "Zatrzymanie nie jest bezpośrednio związane z poniedziałkowym atakiem" - poinformowała na Twitterze reporterka dziennika.

Zamach w Manchesterze. Brytyjskie media o zmarłych Polakach: Byli idealną rodziną

Zamach w Manchesterze

Do ataku w Manchestrze doszło w poniedziałek w nocy w jednej z hal widowiskowych, tuż po koncercie amerykańskiej wokalistki. W wyniku samobójczego zamachu zginęły 22 osoby, a 59 - w tym jeden Polak - zostało rannych. Sprawcą był najprawdopodobniej 23-letni Salman Abedi, Brytyjczyk libijskiego pochodzenia. Nie wiadomo, czy działał sam - w sprawie zamachu zatrzymano już jednak co najmniej kilka osób.

Manchester: Wszystko, co wiemy o ataku po koncercie Ariany Grande [ZDJĘCIA]

Więcej o: