“Proszę, podajcie dalej, uratujcie komuś życie”, “ta sześciolatka była dziś na koncercie i od tego czasu jej opiekun nie miał z nią kontaktu. Proszę o wiadomość, jeśli ją widzieliście”, “dajcie znać, jeśli widzieliście którąś z tych 3 dziewczynek” - w kilka godzin od wybuchu na manchesterskim koncercie Ariany Grande w mediach społecznościowych zaroiło się od tego typu wpisów.
Jak podaje Reuters, w momencie eksplozji, do której doszło tuż po zakończeniu koncertu, hala widowiskowa Manchester Arena wciąż wypełniona była tysiącami fanów amerykańskiej piosenkarki, która jest bardzo popularna wśród nastolatków i dzieci.
Panika i zamieszanie, które wybuchły po eksplozji, sprawiły, że rodzice i bliscy wielu uczestników i uczestniczek koncertu stracili z nimi kontakt. Dlatego też pod hashtagiem #DWTManchester wrzucają teraz ich zdjęcia i proszą o pomoc w poszukiwaniach. Kolejne wpisy są podawane dalej przez setki kolejnych użytkowników serwisu.
Na brytyjskim Twitterze popularność zdobył także inny hashtag: #roomformanchester. Ma ona pomóc setkom osób, które nie są w stanie wrócić do domu - w związku z atakiem w mieście nie działa komunikacja miejska. Na Twitterze za pomocą tego hashtaga ogłaszają się ludzie, którzy mogą udostępnić potrzebującym miejsca do spania albo mają samochód i mogą ich gdzieś zawieźć. Do akcji dołączyli się niektórzy taksówkarze.
Według doniesień medialnych w arenie miały miejsce dwie eksplozje. W hali wybuchły najprawdopodobniej ładunki domowej roboty, które zdetonował zamachowiec samobójca - podała agencja Reutera, powołując się na dwóch anonimowych amerykańskich urzędników. Tych doniesień nie potwierdzają jednak policja, która oficjalnie poinformowała tylko, że w Manchesterze doszło do "możliwego ataku terrorystycznego". W zamachu zginęło co najmniej 19 osób, a ponad 50 jest rannych.