Król Holandii przez 20 lat skrzętnie ukrywał swoje hobby. Właśnie dowiedzieli się o nim pasażerowie

Holenderskie linie lotnicze nie bez powodu mają w nazwie słowo "królewskie". Okazało się, że od ponad 20 lat za sterami ich samolotów regularnie zasiada sam król Niderlandów, Wilhelm Aleksander.

Zaskakującą informację dla pasażerów linii KLM podał holenderski dziennik "De Telegraaf". W rozmowie z gazetą 50-letni król potwierdził, że dwa razy w miesiącu pełni rolę drugiego pilota. - Po prostu uwielbiam latanie - stwierdza Wilhelm Aleksander, który podobne maszyny pilotował jeszcze przed objęciem tronu, by nie stracić licencji.

Kiedy w 2013 roku został królem Niderlandów, pałac królewski milczał w sprawie lotniczej pasji władcy. Teraz okazuje się, że Wilhelm Aleksander ani na chwilę się z nią nie rozstał. Zasiada na ogół za sterami samolotu Fokker 70, wykonując loty zarówno dla rządu, jak i regionalnych linii lotniczych KLM Cityhopper.

Jak udało się to utrzymać w tajemnicy przez taki długi czas? Król nigdy nie przedstawiał się pasażerom, korzystając zwykle z formułki "Witam w imieniu kapitana oraz załogi". Twierdzi też, że w uniformie pilota nie dla wszystkich był rozpoznawalny jako król.

Co więcej, po ujawnieniu tej informacji Wilhelm Aleksander wcale nie zamierza porzucać swojego hobby. Jak mówi, latanie go relaksuje. - Nie możesz zabrać na pokład swoich kłopotów. To czas, kiedy na chwilę możesz się całkowicie wyłączyć i skupić na czymś innym - podkreśla holenderski król.

Dlaczego ten bilet jest taki tani? Jak oszczędzają tanie linie lotnicze

Więcej o: