Macron prezydentem Francji. Szydło złożyła mu gratulacje i... zaliczyła wpadkę

Kandydatka skrajnej prawicy przegrała wybory we Francji. Młody, proeuropejski Emmanuel Macron zostanie kolejnym prezydentem Francji. Polskie władze z opóźnieniem złożyły mu gratulacje

Zwycięstwa Macronowi od razu pogratulowała jego kontrkandydatka oraz prezydent Francji Francois Hollande. Po tym zaczęły spływać gratulacje od przywódców państw organizacji międzynarodowych.

"Gratulacje dla Emmanuela Macrona. Gratulacje dla obywateli Francji za wybranie wolności, równości i braterstwa zamiast tyranii i fejk newsów" - napisał na Twitterze tuż po ogłoszeniu wyników przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk.

Przyszłemu prezydentowi szybko pogratulowali także premier Belgii Charles Michel i szef Europarlamentu Antonio Tajani. "Brawo Emmanuel Macron, będziemy współpracować razem na rzecz nowego impulsu europejskiego" - napisał Michel na Twitterze. "Liczymy, że Francja pozostanie w sercu Europy, że będziemy zmieniać Unię wspólnie, by przybliżyć ją obywatelom" - z kolei Tajani.

"Z niecierpliwością czekam na współpracę" - napisał z kolei prezydent USA Donald Trump. Na Twitterze Macronowi gratulowali też m.in. przywódcy Wielkiej Brytanii, Finlandii, Słowacji, Gruzji, Bułgarii, Austrii i innych państw. Na gratulacje od władz Polski trzeba było poczekać.

"Takich zaproszeń nie ogłasza się na Twitterze"

W końcu także Beata Szydło i Andrzej Duda wystosowali parę słów do Macrona. "Gratuluję wyboru Francuzom. Już dziś zapraszam Prezydenta Macrona do Polski" - napisała premier na Twitterze. Prezydent w depeszy gratulacyjnej podkreślił, że "ma nadzieję na owocną współpracę w zakresie odbudowy zaufania Europejczyków do procesu integracji europejskiej". 

Jednak niektórzy komentatorzy zauważyli zgrzyty w tych gratulacjach. Po pierwsze, pojawiły się one dużo później, niż innych przywódców - ponad dwie godziny po tym, jak poznaliśmy wyniki wyborów. W tym czasie na profilu Kancelarii Prezydenta zamieszczano zdjęcia Dudy z Etiopii.

Po drugie, politolog Marek Migalski zwrócił uwagę, że zaproszenie wystosowane przez Szydło może być dyplomatyczną niezręcznością. "Takich zaproszeń nie ogłasza się na Twitterze, nim nie przekaże się ich kanałami dyplomatycznymi (z potwierdzeniem). To nietakt dyplomatyczny. Prezydenta Francji zaprasza Prezydent RP, nie - z całym szacunkiem - premier" - napisał.

"Wystąpienie Macrona trzeźwe i poważne"

Niecałą godzinę po ogłoszeniu sondażowych wyników Macron wygłosił krótkie wystąpienie przed kamerami. Podziękował swoim wyborcom, złożył ukłon wobec swojej rywalki i jej elektoratu, podkreślając, że szanuje jego wybór. 

Przyznał, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jaka na nim spoczywa odpowiedzialność. I zaczął wymieniać - opiekę nad najbardziej tego potrzebującymi i budowę solidarności w społeczeństwie, walcząc ze wszystkimi odmianami nierówności społecznej i dyskryminacji. Dodał, że musi zapewnić Francuzom bezpieczeństwo, a jednocześnie jedność narodu.

- Z pokorą, z oddaniem, z wytrwałością będę służył wam i Francji. Niech żyje Francja, niech żyje Republika! - powiedział Marcon na koniec krótkiego wystąpienia.

Komentatorzy podkreślają, że jego przemówienie było odmiennego od entuzjastycznego wystąpienia po pierwszej turze - teraz Macron mówił spokojniej, podkreślał, że stoją przed nim wyzwania i że musi pracować nad łączeniem podzielonego narodu. - Będę bronił Francji i Europy - zapowiadał.

"Wystąpienie Macrona trzeźwe i poważne. Inaczej niż Hollande 2012 roku" - ocenił dziennikarz Christian Fraser.

"To wielka ulga, czujemy dumę"

Po godz. 22 Macron zabrał głos po raz drugi. Tym razem na scenie przed Luwrem, w bardziej radośniej atmosferze. Zgromadzony tłum z ogromnym entuzjazmem zareagował najpierw na ogłoszenie wyników, a później - przybycie zwycięzcy. 

Macron wszedł na scenę przy dźwiękach hymnu Unii Europejskiej - "Ody do Radości". Odczytywane jest to jako jasny symbol jego proeuropejskości i poparcia dla globalizacji i otwartości. Później odśpiewano Marsyliankę, hymn Francji. 

Był tam nasz reporter Tomasz Setta, który relacjonował, że w tłumie - głównie młodych Francuzów - byli też obcokrajowcy. - To szalenie ważne, że wygrała jedność - mówił Christoph z Niemiec. - Wielu moich francuskich przyjaciół poszło dziś do urn by zatrzymać Le Pen i to się udało. Mówią, że to był ich obywatelski obowiązek - dodał.

- To wielka ulga, czujemy dumę - mówiła z kolei Camille. - Tak, przez te 10 sekund, dopóki nie zobaczyliśmy wyników, byliśmy w nerwach, ale udało się - dodała jej koleżanka, Juliette. Ich znajomy Guillaume opowiadał, że przekonał je do oddania głosu na Macrona. - To ważne, że wygrał postępowy, liberalny, proeuropejski kandydat. Wielu Francuzów, zwłaszcza młodych, mieszka w UE, korzystamy z euro. Nie możemy tego stracić - tłumaczył.

Frekwencja wyniosła 75,35 - najmniej od kilku dekad. Ponadto ok. 9 proc. głosów (czyli ok. 4 milionów) było nieważnych. Odczytywane jest to jako protest przeciwko obojgu kandydatom. 

 
Więcej o: