Silne tornada w ubiegłym tygodniu spustoszyły południe USA. Prędkość wiatru przekraczała 200 kilometrów na godzinę. W sobotę jedna z trąb powietrznych zaatakowała dom 75-letniej Charlesetty Williams we wschodnim Teksasie. Kobieta chwilę wcześniej oglądała telewizję z synem.
Kiedy tornado zaczęło zbliżać się do domu, Charlesetta i Rickey schronili się w wannie. Potężna trąba wyrwała dach domostwa i uniosła wannę w górę. Kobieta w mgnieniu oka znalazła się w pobliskim lesie. - Nic nie widziałam - przyznała.
Dzięki niespotykanemu szczęściu wylądowała cała i zdrowa. Jej syn wylądował kilka metrów dalej, jemu również nic się nie stało. W przeciwieństwie do domu, który został kompletnie zniszczony.
- Nie przeżyłabym tego kolejny raz. Dostałabym zawału - powiedziała Charlesetta. Amerykańskie służby radzą ludziom, aby w wypadku tornada chowali się właśnie w wannach - są one ciężkie i dość dobrze przymocowane. Tak jednak nie było w przypadku wanny Williamsów. Tu można mówić jedynie o niebywałym szczęściu.
W zeszłym tygodniu ponad 20 tornad nawiedziło stany Georgia, Missisipi, Floryda, Karolina Południowa, Luizjana, Alabama i Teksas. Zginęło co najmniej 20 osób.