W poniedziałek ok. godz. 20 doszło do tragedii na jednym z berlińskich jarmarków świątecznych. Samochód ciężarowy wjechał w stoiska. Tożsamość i motywacja sprawcy nie są jeszcze znane, ale niemiecka policja przypuszcza, że mógł to być zamach terrorystyczny.
Australijka, która była na jarmarku, kiedy ciężarówka zaczęła rozjeżdżać ludzi, tak opisała scenę w relacji ABC:
Usłyszałam krzyki i wszyscy zamarliśmy. A potem wszyscy zaczęli się ruszać, podnosili zmasakrowanych ludzi, próbowali pomóc. Wszędzie były ciała i krew. Ludzie, w tym dzieci i osoby starsze, leżeli bez ruchu - ludzie płakali i ja też wybuchłam płaczem.
Z kolei w CNN czytamy, że wg jednego ze świadków ciężarówka jechała między ludźmi z prędkością ok. 60 km/h:
Nie ma mowy, żeby to był wypadek. Widzieliśmy co najmniej 10 rannych osób, które leżały na ziemi.
Shandana Durrani, która stała jakieś pięć metrów od przejeżdżającego pojazdu, mówi o reakcji ludzi na jarmarku w chwili ataku:
Wydaje mi się, że wszyscy wtedy pomyśleli, że to atak terrorystyczny. Ludzie upuszczali to, co akurat trzymali i uciekali, szukali schronienia...
- podało CNN.