13 listopada mieszkańcy Mołdawii i Bułgarii wybrali nowe głowy państw. W Mołdawii prezydentem został Igor Dodon, a w Bułgarii większość głosów zdobył Rumen Radew. Obydwu łączy prorosyjskie podejście oraz przyjaźń z Władimierm Putinem. W Estonii natomiast rozpadła się koalicja rządząca, a najmocniejszym kandydatem na nowego premiera został także przyjaciel Moskwy Jüri Ratas. Te wydarzenia mogą stać się testem dla stabilności Unii Europejskiej - komentuje The Guardian.
Rumen Radew, posiadający stopień generalski, zanim został prezydentem był dowódcą Bułgarskich Sił Powietrznych. W 2016 zrezygnował z tego stanowiska, ponieważ rząd zdecydował się na dopuszczenie państw sojuszniczych do ochrony bułgarskiej przestrzeni powietrznej. Gest ten spodobał się Bułgarskiej Partii Socjalistycznej, która nieznanego wcześniej w środowisku politycznym Radeva nominowała kandydatem na prezydenta.
Radev ma opinię osoby ostrej i kategorycznej. Wielokrotnie podkreślał swoje poglądy antyimigracyjne oraz prorosyjskie podejście. Radev poparł brytyjską decyzję o opuszczeniu Unii Europejskiej, a silnej Bułgarii dopatruje się w silnej Rosji.
W wyborach prezydenckich 13 listopada 2016 roku w Mołdawii Igor Dodon pokonał swoją przeciwniczkę Maię Sandu o 5%. W swoim pierwszym przemówieniu po ogłoszeniu wyników Dodon zapewniał, że będzie prezydentem tych, którzy chcą zbliżyć się do Unii Europejskiej oraz tych, którzy chcą zbliżyć się do Rosji. Kłóci się to z zapowiadanym jeszcze podczas kampanii dążeniem do wystąpienia Mołdawii ze struktur europejskich. Dodon zapowiedział także, że jego pierwszą podróżą prezydencką będzie wizyta w Moskwie.
7 listopada rozpadła się estońska koalicja rządząca. Informacja ta jednak przeszła bez echa ze względu na pochłonięcie mediów wyborami w USA. Na początku z układu wystąpił Związek Ojczyzny i Res Publiki oraz Partia Socjaldemokratyczna. Następnie Partia Centrum złożyła wniosek o wotum nieufności wobec premiera Taaviego Roivasa, który w konsekwencji został odwołany ze stanowiska. Pojawiła się duża szansa dla prorosyjskiej Partii Centrum, która na swojego lidera wybrała Jüriego Ratasowa, znanego z proputinowskich poglądów.
To nie koniec wyborów, których wyniki mogą znacząco zbliżyć państwa Unii Europejskiej do Putina. W styczniu odbędą się wybory prezydenckie we Francji, gdzie obecnie faworytką jest prorosyjska Marine Le Pen z Frontu Narodowego. Na przełomie 2016 i 2017 rozpoczną się kampanie przed wyborami parlamentarnymi w Holandii. Tam także za faworyta uważa się Geerta Wildersa, znanego z ksenofobicznych wypowiedzi i prorosyjskich sympatii. Natomiast w Austrii 4 grudnia odbędzie się przełożona powtórka II tury wyborów prezydenckich, których wynik również może zbliżyć Unię Europejską do Putina. Pierwsza tura austriackich wyborów zakończyła się zwycięstwem Norberta Hofera z prawicowo-populistycznej Austriackiej Partii Wolności, który otwarcie mówi o swoim poparciu dla Putina.
Dobremu samopoczuciu Władimira Putina sprzyja także wynik wyborów prezydenckich w USA. Prezydent Rosji wielokrotnie pozytywnie wyrażał się o Donaldzie Trumpie, a tuż po ogłoszeniu wyników amerykańskich wyborów pogratulował nowemu prezydentowi wyrażając nadzieję na współpracę w kwestii "wyprowadzenia rosyjsko-amerykańskich relacji z kryzysu".