CZTERY PYTANIA O AMERYKAŃSKIE WYBORY, NA KTÓRE POWINIENEŚ ZNAĆ ODPOWIEDŹ >>
Wyspa Guam, położona w Mikronezji w zachodniej części Pacyfiku, jest terytorium zależnym od USA. Obywatele tej małej wyspy nie mogą wybierać prezydenta USA, gdyż Guam nie jest stanem i nie posiada elektorów. Mimo tego głosowanie się tam odbywa.
Wybory na wyspie już się skończyło i podano wyniki. Jak podaje "Los Angeles Times", Hillary Clinton zdobyła prawie 72 proc. głosów, Donald Trump ponad 24 proc., a kandydat socjalistów Emidio "Mimi" Soltysik - trochę ponad 4 proc.
Dlaczego to głosowanie jest takie ważne? Od 1980 r. każdy kandydat, który wygrał na tej wyspie, również zwyciężał w całych wyborach. Clinton więc może być już dobrej myśli.
Głosowanie kończy się sukcesywnie w różnych stanach USA od północy do 6:00 rano czasu polskiego. Ok. 2:00 w nocy będziemy znać wyniki w połowie stanów, a 3 godziny później w 49 z 50. Być może po tym, jak poznamy wyniki z połowy stanów, będzie można już przewidzieć, kto zwyciężył.
Z ramienia Partii Demokratycznej - Hillary Clinton, z ramienia Republikanów - Donald Trump. To któryś z tych kandydatów wygra wybory. W sondażach zdobywają łącznie ponad 90 proc. głosów. Od 1853 r. przedstawiciel jednej, bądź drugiej partii zasiada w Białym Domu. Prócz nich kandydują m.in.: libertarianin Gary Johnson i Jaill Stein z Partii Zielonych.
Wybory wygrywa ten kandydat, który zdobędzie większość głosów elektorskich. Każdy stan, w zależności od liczby ludności, ma przyporządkowaną liczbę elektorów. Najwięcej Kalifornia - 55. Gdy kandydat wygra w danym stanie - zdobywa wszystkie głosy elektorskie. Ogółem trzeba zdobyć co najmniej 270 głosów elektorskich na 538 możliwych.