W kultowym programie BBC "Question Time”, w którym publiczność zadaje pytania zaproszonym gościom - politykom, dziennikarzom i innym osobom publicznym - rozmawiano w czwartek o imigracji. Wśród zaproszonych była Lisa Duffy z antyimigranckiej i antyeuropejskiej partii UKIP. Wśród obecnych na widowni była Polka, która zdecydowała się zabrać głos i zadać pytanie jednemu z gości, byłemu wydawcy „Daily Telegrapha” Conradowi Blackowi.
Zanim to jednak zrobiła, powiedziała, jak się czuje po czerwcowym referendum: - Jestem Polką, mieszkam tu od 23 lat i nigdy nie byłam dyskryminowała do czasu, aż pojawiła się sprawa Brexitu.
- Dyskryminowana? W jaki sposób? - dopytywał ją prowadzący David Dimbleby.
- Czuję, że 52 proc. głosujących już mnie tu dłużej nie chce - na te słowa Polki publiczność się obruszyła. Słychać było pomruki niezadowolenia, „Niee”...
- Mogę skończyć? Możecie wybuczeć mnie za chwilę. Bo 52 proc. zagłosowało przeciw imigracji. Polski to drugi najpopularniejszy język w tym kraju...
Publiczność znów zaczęła protestować. Wtrąciła się też Lisa Duffy: - Ale my nie chcemy zablokować imigracji. Chcemy ją kontrolować.
... i tym samym większość zagłosowała przeciw Polakom, którzy pracują bardzo ciężko. Niektórzy siedem dni w tygodniu po 12 godzin w warunkach, w których większość nie chciałaby pracować - kontynuowała Polka.
- Jestem żoną Brytyjczyka, mam brytyjskie dzieci, kocham brytyjskie społeczeństwo. Ale w tej chwili czuję się niemile widziana.
Wypowiedź kobiety wywołała szeroką dyskusję m.in. na głównym profilu BBC na Facebooku - BBC News. Część osób popiera Polkę, część, w tym Polacy, nie zgadza się z nią.
Wypowiedź skomentowali też parlamentarzyści, w tym Szkot Paul Wheelhouse, który zapewnił, że Polka była by mile widziana w jego kraju.