Trwa policyjne śledztwo ws. ataku na grupę Polaków, do którego doszło w nocy z czwartku na piątek w Telford w Wielkiej Brytanii. 21-letni Bartosz Milewski i jego znajomi zostali zaczepieni przez grupę trzech osób w wieku około 20 lat. Mężczyzna został uderzony rozbitą butelką w szyję i trafił do szpitala. Założono mu 13 szwów. CZYTAJ WIĘCEJ>>>
Polak mieszka w Wielkiej Brytanii od 2009 r., przeniósł się tam z rodziną. Jak twierdzi, wcześniej słyszał tylko kilka uwag na temat swojego pochodzenia. To pierwszy tak brutalny atak na tle ksenofobicznym, którego doświadczył.
- Zaczęli nas obrażać i pytać, dlaczego rozmawiamy po polsku, mówili, że to nie nasz kraj i powinniśmy stąd wyjechać - mówi pan Bartosz w rozmowie z "The Independent". Potem jeden z napastników za pomocą rozbitej butelki zranił pana Bartosza w szyję.
- Próbowałem z nimi rozmawiać, ale traciłem dużo krwi, nie rozumieli mnie - relacjonuje. Polak twierdzi, że nadal odczuwa bóle głowy i szyi, niewykluczone też, że doszło do uszkodzenia nerwów - ma problemy z podnoszeniem ręki.
- Nie wychodzę po zmroku, nawet na spacer z psem - mówi.
Według ambasady RP w Londynie, w ciągu kilku ostatnich miesięcy polskie służby konsularne interweniowały w ponad 30 przypadkach incydentów, które są badane jako potencjalnie motywowane nienawiścią na tle narodowościowym.
W najpoważniejszym wydarzeniu tego typu - w Harlow, w hrabstwie Essex - zginął 40-letni mężczyzna Arkadiusz J., a jedna osoba została ranna. Policja wciąż bada okoliczności tego ataku. CZYTAJ WIĘCEJ>>>
Zobacz także: Debata o Polsce w PE, a wtedy Holenderka mówi do Legutki..