Władze Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie opublikowały oficjalne oświadczenie, w którym wyrażają zaniepokojenie słowami Anny Zalewskiej na temat zbrodni w Jedwabnem - szefowa MEN w rozmowie z Moniką Olejnik w "Kropce nad i" początkowo nie chciała odpowiedzieć, kto dokonał pogromu na Żydach 10 lipca 1941 roku. W końcu stwierdziła, że jeżeli ktoś twierdzi, iż zrobili to Polacy, to powtarza on jedynie "tendencyjne opinie".
"Jesteśmy zaniepokojeni, że polska minister edukacji narodowej kwestionuje to, iż Polacy brali udział w mordowaniu setek swoich żydowskich sąsiadów w Jedwabnem" - napisało muzeum.
- Jedwabne to jaki jest fakt dla pani? - dopytywała Monika Olejnik w programie "Kropka nad i".
- To jest fakt historyczny, w którym doszło do wielu nieporozumień, do wielu tendencyjnych opinii - odpowiedziała Zalewska.
- Nie. Polacy spalili Żydów w stodole - weszła w słowo Olejnik.
- To jest opinia pani redaktor, powtarzana za panem Grossem - powiedziała minister.
- A według pani kto spalił Żydów w stodole? - spytała prowadząca.
- Ja nie jestem osobą od wyrażania opinii. Ja mówię, że dramatyczna sytuacja w Jedwabnem jest kontrowersyjna. Wielu historyków pokazuje jej zupełnie inny obraz - mówiła Zalewska.
- To kto zabił Żydów w stodole? - pytała ponownie Olejnik.
- Analiza książek pana Grossa pokazuje, ze jest ona tendencyjna i pełna kłamstw - kontynuowała Zalewska. CZYTAJ WIĘCEJ>>>
Amerykańskie muzeum stwierdziło, że niepokojący jest fakt, iż minister odpowiedzialna za edukację w Polsce kwestionuje fakty związane ze zbrodniami dokonanymi na Żydach na polskich ziemiach.
Tad Stahnke z muzeum w Waszyngtonie stwierdził w oświadczeniu, że sprawy te już dawno zostały rozstrzygnięte. Podkreślił też, że działania polskich władz stawiają pod znakiem zapytania ich zaangażowanie w dialog poświęcony polskiej historii w okresie Holokaustu.
Muzeum zaapelowało też do prezydenta Andrzeja Dudy.
"Polski prezydent Andrzej Duda, podczas obchodów pogromu kieleckiego stwierdził, że w Polsce nie ma miejsca na antysemityzm" - przypomniało muzeum. Władze amerykańskiej placówki stwierdziły, że ze względu na te słowa liczą, że Duda zareaguje na słowa Zalewskiej i użyje swojej pozycji, by takie sytuacje się nie powtarzały.