Anson Chang, Numer Dwa rządu w Hongkongu, odchodzi

Czy dymisja demokratki Anson Chang, znanej obrończyni autonomii Hongkongu, oznacza wzrost wpływów Pekinu?

Anson Chang, Numer Dwa rządu w Hongkongu, odchodzi

Czy dymisja demokratki Anson Chang, znanej obrończyni autonomii Hongkongu, oznacza wzrost wpływów Pekinu?

Oficjalnie Anson Chang odchodzi "z powodów osobistych". W Hongkongu wszyscy wiedzą jednak, że darła koty z szefem władz wykonawczych Terytorium, propekińskim magnatem Tung Chee-hwa. 60-letniej Anson Chang pozostawał jeszcze rok do wygaśnięcia mandatu. W przeciwieństwie do Tunga, mianowanego przez Pekin, Chang została mianowana jeszcze w 1993 przed zjednoczeniem Hongkongu z Chinami przez ostatniego gubernatora Chris Pattena.

Została pierwszą Chinką, a zarazem pierwszą kobietą na stanowisku głównego sekretarza władz administracyjnych Hongkongu.

Chang, znana z demokratycznych poglądów i odwagi cywilnej, jest w Hongkongu postacią popularną. Wiadomo, że spiera się z uległym wobec Pekinu Tungiem, którego notowania wśród wyborców spadają.

Tymczasem jednak Pekinowi zależy na utrzymaniu Tunga na fotelu szefa hongkońskiego rządu podczas następnej kadencji. Z poparciem dla pupila komunistów przyjechał do Hongkongu jesienią sam Jiang Zemin. Zdaniem chińskich władz Anson Chang nie dawała gwarancji poparcia dla Tunga. O konieczności popierania Tunga mówił jej we wrześniu w Pekinie chiński wicepremier Qian Qichen. Chang wysłuchała reprymendy, ale oczekiwanych znaków uległości nie dawała. Przeciwnie wypowiedziała się ostatnio o przyśpieszeniu demokratyzacji w Hongkongu, czyli wprowadzeniu bezpośrednich wyborów połowy deputowanych do Rady Legislacyjnej jeszcze przed 2004 r., datą przewidziana w traktacie o przyłączeniu byłej kolonii brytyjskiej do Chin w 1997. O bezpośrednich wyborach do Rady, miejscowego parlamentu, mieszkańcy Hongkongu mieliby zadecydować w 2007 r. Pani Chang zarzucała Tungowi i jego administracji, że demokratyzację odkłada na nieokreślone potem. Obecnie z bezpośrednich wyborów pochodzi 24 z 60 deputowanych.

Ogłoszone w piątek przedwczesne odejście Chang wzbudziło sensację w prasie światowej i spekulacje, czy to początek końca zasady: "jeden kraj, dwa systemy". Komentatorzy piszą zgodnie, że za wcześnie, by to stwierdzić, ale z pewnością to zły znak dla Hongkongu.

AP, mak