Czego nie robimy w lany poniedziałek...

W lany poniedziałek, hordy rozwydrzonych nastolatków biegają po ulicach z wiadrami i innymi urządzeniami do polewania wodą. Jeśli leją się w swoim gronie to ich sprawa, ale jeśli zaatakują postronne osoby, może się to skończyć nawet sądem. Przypominamy, więc czego robić nie należy, a co z tym zrobicie to wasza sprawa.

Nie zakładamy wiadra z wodą na głowę przypadkowym osobom, zwłaszcza starszym. Z daleka omijamy śluby, żeby przypadkiem nawet kropla nie spadła na parę młodą. Omijamy też kościoły i wystrojonych wiernych.

Nie otwieramy drzwi w samochodach i nie wlewamy tam wody. Nawet jak się ktoś prosi i jedzie z otwartymi oknami, to też nie wlewamy mu wody. Nie polewamy też samochodów z zamkniętymi oknami. Nie wlewamy wody do autobusów ani tramwajów. Do metra też nie. I do pociągów też nie.

Jak się lali ZDJĘCIA>>

Nie polewamy policjantów, którzy mówią, żeby nie polewać. Oni tego bardzo nie lubią.

Wiemy, że rzucanie toreb z wodą na ulicę, to bardzo fajna zabawa, ale od tego też się powstrzymujemy. I nie rzucamy ich ani na ludzi, ani nawet na samochody. Na filmie możecie zobaczyć, dlaczego.

Bomby wodne z okna mogą zabijać!

Otwarte okna, zwłaszcza na parterze, to duża pokusa, ale udajemy, że ich nie widzimy. Nie lejemy tam wody, nawet małym strumyczkiem.

Co gorsza, nie oblewamy też koleżanki, czy kolegi, których już oblaliśmy, a oni się przebrali odświętnie i idą do cioci. Wiemy, że to kusi, bo są bezbronni.

Pewnie zepsuliśmy wam całą zabawę, ale zawsze możecie udawać, że tego nie czytaliście i lać, co popadnie.

Bijatyka pijanych małolat pod okiem kamery [WIDEO] >>

Więcej o: