Jarosław Kaczyński żąda od Palikota publicznych przeprosin oraz wpłaty 30 tysięcy złotych na rzecz Polskiej Akcji Humanitarnej. Bo czuje się dotknięty jego słowami wypowiedzianymi w jednym z programów telewizyjnych w październiku 2009 roku.
W jednym z wywiadów Palikot stwierdził, że doszło do "zmowy" Kaczyńskiego z byłym szefem CBA Mariuszem Kamińskim i "spreparowania" przez nich afery hazardowej. Na antenie stacji TVN24 padło m.in. takie zdanie: "Teraz naprawdę dużo większym kłopotem dla polskiego państwa i dla polskiej demokracji jest to, czy jest prawdą, czy nie, że Mariusz Kamiński działa w zmowie z Jarosławem Kaczyńskim i wykonuje operacje polityczne". Tego procesu miało nie być, bo Sąd Okręgowy odrzucił pozew. Ale Sąd Apelacyjny miał w tej sprawie inne zdanie, dlatego rozprawy o ochronę dóbr osobistych jednak się odbędą.
To już druga taka sprawa. W ubiegłym tygodniu ruszył inny proces wytoczony Palikotowi przez Kaczyńskiego. Też o ochronę dóbr osobistych. Chodzi o kilka innych wypowiedzi Janusza Palikota, m.in. z programu "Szymon Majewski Show" i porównanie Jarosława Kaczyńskiego do "wilka, którego trzeba wypatroszyć". Proces ruszył, ale został przerwany. Sąd musi rozstrzygnąć, czy ma prawo w ogóle w tej sprawie orzekać, bo Palikota mógł chronić w tym czasie immunitet parlamentarzysty.