To pierwsza edycja "Northern Living". Przez dwa dni w Fabryce Trzciny będzie okazja, by podziwiać pomysłowość skandynawskiego designu, swoje prace zaprezentują BoConcept, Muuto, Kinnarps, littala. Kolejną atrakcją będą pokazy filmów, duńsko-szwedzkiego thrillera "O czym nie wie nikt" oraz "Extraordinary Ordinary Life Of José González" dokumentu o jednym z bohaterów "Northern Living Festival", niezwykłym szwedzkim muzyku José Gonzalezie. Dodatkowo w ramach festiwalu i we współpracy z Gutek Film w kinie Muranów przypomniane zostaną "Białe szaleństwo" Rune Denstad Langlo i "Antychryst" Larsa von Triera. Z kolei we współpracy z wydawnictwem W.A.B. organizatorzy festiwalu przygotowali prezentację pięciu popularnych skandynawskich pisarzy Henninga Mankella (autora powieści o policjancie Kurcie Wallanderze, Majgull Axelsson (m.in. "Lód i woda, woda i lód"), Arnaldura Indri?asona ("Grobowa cisza" i "W bagnie"), Jensa Lapidusa ("Zimna stal" i "Szybki cash") oraz Stefána Mániego ("Statek").
Jednak "Northern Living" to przede wszystkim muzyka, bo Skandynawia jest muzyczną potęgą - liczba i jakość płyt, które powstają w Szwecji, Islandii, Danii, Norwegii i Finlandii jest przytłaczająca. Do Warszawy przyjadą przede wszystkim artyści związani ze sceną elektroniczną, alternatywną. Wystąpią: Luomo, Lindstrom, Mikkel Metal, Promise and the Monster oraz Junip. Ten ostatni to kilkuosobowy elektroakustyczny projekt popularnego muzyka José Gonzaleza, autora dwóch magicznych folkowych płyt. Gonzalez już wystąpił w Polsce kilka razy, z Junip jedna przyjeżdża po raz pierwszy.
José Gonzalez: Przede wszystkim rozbudowanym instrumentarium. Kiedy gram sam, wykorzystuję jedynie gitarę. W Junip gramy na klawiszach, basie, przeszkadzajkach. Gitara jest tylko jednym z elementów całości. Również sposób komponowania jest zupełnie inny. W Junip wspólnie tworzymy muzykę, w trójkę. A potem wykonujemy ją w pięć osób na scenie. Dzięki temu brzmienie jest bardziej zróżnicowane niż w moich solowych nagraniach.
- Mamy niewielkie miejsce spotkań, dwa pokoje i kuchnię. Sąsiadujemy ze znaną chyba u was grupą Little Dragon. W jednym pokoju jest skład instrumentów. W drugim nasze centrum dowodzenia, z obowiązkową kanapą (śmiech). Tam również nagrywamy nasze sesje i próby. Mamy już kilka twardych dysków wypełnionych po brzegi muzyką.
- Nastrojem, klimatem tak. Odtwarzamy to, co nagraliśmy wcześniej, pozostawiając trochę miejsca na swobodę, na luz, na pomysły, które mogą nam akurat przyjść do głowy.
- Jeszcze nie mamy wizualizacji, ale pracujemy nad nimi. Trudno mi teraz powiedzieć, czy zdążymy je przygotować na nasz warszawski koncert.
- Nie chciałem utknąć tylko z sobą samym, nie chciałem się zamknąć jedynie we własnej muzyce, a Junip było dla mnie zawsze czymś więcej niż zwykłym zespołem. Powrót był więc dla mnie czymś zupełnie naturalnym. Bardzo dobrze czuję się też na scenie, kiedy nie jestem na niej sam, kiedy otaczają mnie przyjaciele. Łatwiej mi się jest zrelaksować, czerpać radość z gry.
- Czasem tak się zdarza. To dar i przekleństwo w jednym. Z jednej strony łatwiej jest nam zdobyć uwagę, z drugiej - musimy się konfrontować z oczekiwaniami.
Northern Living Festival, www.northernlivingfestival.com, odbędzie się w piątek i sobotę, 18 i 19 lutego w Fabryce Trzciny, ul. Otwocka 14. Bilety 60 zł i 90 zł. Karnet 140 zł