Na portalu TED (zbierającym nagrania setek krótkich, błyskotliwych wykładów, jakie wygłaszają najwybitniejsi specjaliści świata) rekordy popularności biło przez wiele miesięcy wystąpienie pt. "Czemu jesteśmy szczęśliwi?". Psycholog Dan Gilbert przekonywał w nim, że ludzki umysł ma naturalną zdolność symulowania szczęścia. Mózg sprytnie dostosowuje nasze upodobania do tego, co mamy czy możemy osiągnąć, wedle zasady: "Jak się nie ma, co się lubi...". Stąd poziom zadowolenia u osoby, która wygrała milion na loterii, po roku jest taki sam jak u kogoś, kto został niewinnie osadzony w więzieniu.
"Skazani na Shawshank" (na podstawie zekranizowanej powieści Stephena Kinga) to historia walki o szczęście w warunkach skrajnie niesprzyjających. Po więzieniu Shawshank grasują sadystyczni gwałciciele o wyrafinowanych gustach (bezpieczeństwo trzeba sobie zdobyć w meczu szachowym), strażnicy wyładowują prywatne problemy na najsłabszych, naczelnik (Piotr Szwedes) bardziej niż o resocjalizację osadzonych dba o stan własnego konta. A jednak dla wielu odsiadujących karę świat Shawshank jest o wiele bardziej oswojony i przyjazny niż ten, którego doświadczyli na wolności. Potrafią się w nim odnaleźć, wypracować pozycję, znaleźć przyjaźń, satysfakcję i spełnienie. Ktoś okazuje się sprawnym organizatorem, komuś przynosi radość rola bibliotekarza. Mieszkańcy Shawshank godzą się z sytuacją, uczą się traktować surową instytucję jak azyl.
Pojawienie się w zakładzie Andy'ego Dufresne (Maciej Damięcki), finansisty oskarżonego o zamordowanie żony i jej kochanka, burzy ten stan stabilizacji. "Nowy" wnosi niepokój, przypomina o dawnych ambicjach, pokazuje możliwość zmiany i poprawy warunków. Zaszczepia we współwięźniach nadzieję - uczucie, które nie wszyscy są w stanie wytrzymać.
Sebastian Chondrokostas najsilniejszy akcent położył w swoim spektaklu na konflikt między Andym (reformatorem ryzykantem) a Redem (Tomasz Sapryk). Ten więzienny wyga opiera się wpływowi "świeżaka", broni porządku, który nie był może idealny, ale znany i bezpieczny. Z subtelnością niespotykaną dotąd w Teatrze Syrena (specjalizującym się raczej w komediach, recitalach i śpiewograch) reżyser pokazuje, jak z tego spięcia między mężczyznami rodzi się stopniowo przyjaźń.
Ten klimat wyciszenia, skupienia i cierpliwego śledzenia relacji między bohaterami dominuje w całym przedstawieniu. Niewiele jest w nim efektownych scen zbiorowych, a choreografia pozostawia wiele do życzenia. Świetnie sprawdzają się jednak rozwiązania scenograficzne. Ogromna ściana książek ukazująca się w tyle sceny w drugim akcie, metalowe podesty, przeszklone drzwi cel, grafitowe ściany - wszystko buduje wrażenie przestrzeni intymnej, a zarazem groźnej, pełnej niebezpiecznych zakamarków.
"Skazani na Shawshank" w wersji z Teatru Syrena to tocząca się niespiesznie gawęda o mężczyznach, którzy w dziwnych, wrogich warunkach znajdują w sobie ciepło i czułość. Gdy w finałowej scenie przed opuszczającym więzienie Redem otwierają się drzwi wypełnione zielonkawym światłem, można odnieść wręcz wrażenie, że twórcy mieli ambicje stworzenia spektaklu misterium, moralitetu o poświęceniu, przemianie duchowej i o sile wiary. Mimo tego naiwnego, mistycznego naddatku "Skazani..." pozostają jak dotąd najciekawszą i najsprawniej zrealizowaną produkcją w repertuarze Syreny.
Teatr Syrena, "Skazani na Shawshank", Owen O'Neil i Dave Johns, według Stephena Kinga, reż. Sebastian Chondrokostas, scen. Urszula Bartos-Gęsikowska, muz. Urszula Borkowska, choreografia Tomasz Borkowski, wstępują m.in.: Mateusz Damięcki, Tomasz Sapryk, Andrzej Pieczyński, Piotr Szwedes, Wojciech Malajkat, premiera 15 stycznia