Segwaye przede wszystkim testowali funkcjonariusze ze Słupska. - Z ich opinii wynika, że na tego rodzaju pojeździe ich służba była dużo bardziej efektywna - mówi Piotr Kozłowski ze Szkoły Policji w Słupsku, która zbierała opinie o pojazdach wśród mundurowych. Policjanci podkreślali, że w porównaniu do tradycyjnego patrolu pieszego mogli sprawdzić większy teren, a najbardziej niebezpieczne miejsca byli w stanie odwiedzić kilkakrotnie.
Co więcej funkcjonariusze dzięki urządzeniom mieli też wymierne sukcesy. Jadąc na Segwayach dogonili na przykład skradziony samochód. - Radiowozy, które także dostały informację o tym pojeździe nie mogły dotrzeć, bo ulice były zakorkowane. Segwayem można poruszać się po chodnikach, po trawnikach, dzięki czemu ci policjanci dotarli na miejsce jako pierwsi - relacjonuje w rozmowie z TOK FM Kozłowski.
Jedyne, na co narzekali mundurowi to zbyt słabe zabezpieczenia przed kradzieżą. Standardowe blokady mogłyby się nie sprawdzić w sytuacji, gdy podejmując interwencję funkcjonariusz musiałby nagle zostawić urządzenie.
Te pozytywne opinie jednak nie przekonały władz policji do zakupów. - Jeżeli mówimy o patrolu pieszym, to taki patrol powinien raczej dokładnie obserwować się, co się dzieje dookoła, a nie przemknąć szybko Segwayem - mówi rzecznik Komendanta Głównego Policji młodszy inspektor Mariusz Sokołowski. Zwraca również uwagę, że dwukołowce bardzo dobrze radzą sobie na płaskich powierzchniach, a polskie chodniki, w których jest pełno dziur, często do takich nie należą.
Zdaniem rzecznika patrząc od strony praktycznej w wielu przypadkach lepiej od Segwayów sprawdziłby się zwykłe rowery, które kosztują kilkadziesiąt razy taniej. - Segweye to fajne, nowoczesne urządzenia, ale na usługach policji miałby bardziej charakter promocyjny, a czy takiej promocji w tym momencie nam potrzeba? Chyba nie - dodaje.
W serwisie policyjni.pl także: Łapał chronione ptaki, bo lubił ich śpiew
Głosowanie na zdjęcie stycznia w konkursie "Uprzejmie donoszę"