Czasami słychać, jak chorzy licytują się, kto ma większe nadciśnienie i jest bardziej prześladowany przez swoją chorobę. O miażdżycy tak można. Wzdęciami nikt nie będzie się chwalił, choć nie ma chyba osoby, której by kiedyś nie dotknęły. To wstydliwy problem. Można sobie jednak z nim poradzić.
Badania pokazują, że aż 45 proc. dorosłych Polaków ma problemy z trawieniem. Skarżą się na: bóle brzucha, odbijanie, burczenie w żołądku, wiatry, nadkwasotę, uczucie ciężkości, pieczenie w gardle. Co czwarty badany przyznaje, że cierpi z powodu kłopotów z wypróżnianiem się i wzdęć. W tej grupie przeważają kobiety i ludzie starsi. Ośmiu na dziesięciu pytanych przyznaje, że dolegliwości te dotykają go przynajmniej raz na dwa tygodnie.
Każdy opisuje to na swój sposób. Jedni czują się napęczniali, inni mają brzuch jak piłkę, jeszcze inni mówią, że coś przewierca im brzuch. Przykrym odczuciom fizycznym towarzyszą nie mniej przykre psychiczne. Dolegliwości przewodu pokarmowego powodują wyraźne obniżenie nastroju. Ludzie żałują i wstydzą się, że za dużo zjedli. Boją się, że przez to przytyją, zwłaszcza że brzuch jest widocznie większy. No i czują, że wyglądają gorzej.
Wśród przyczyn wzdęć wymieniają najczęściej złe nawyki żywieniowe i niezdrowy tryb życia: ciągłe stresy, siedzącą pracę. Uważają też, że wpływ na dolegliwości przewodu pokarmowego mają czynniki genetyczne. Co na to lekarz? - Wzdęcia mogą być objawem poważnej choroby albo skutkiem zwykłego przejedzenia. Na ogół ich przyczyną są jednak zbyt obciążające posiłki i nadmiar stresów - mówi prof. Barbara Zahorska-Markiewicz, kierowniczka Katedry Patofizjologii Śląskiej Akademii Medycznej w Katowicach. - Stresy wpływają na organizm, wywołując dolegliwości ze strony narządów, które są jego "słabymi punktami". To zależy od człowieka. Jedni reagują na stres przyspieszoną akcją serca, inni mają dolegliwości przewodu pokarmowego, na przykład biegunkę przed egzaminem - wyjaśnia prof. Zahorska-Markiewicz.
Przyczyną wzdęć może też być nerwowe jedzenie. Kiedy mamy mało czasu na posiłek, jemy szybko i staramy się dużo połykać, wtedy razem z jedzeniem połykamy też dużo powietrza. To powietrze dostaje się do jelit i powoduje wzdęcie brzucha.
Z pokarmów najczęściej wzdęcia powodują tłuste i ciężko strawne potrawy, pokarmy słodkie, gazowane napoje, a także takie warzywa, jak kapusta, groch i fasola, zwłaszcza gdy są gotowane z tłustymi dodatkami.
Czy to znaczy, że nie mamy jeść kapusty? - Nic podobnego - odpowiada prof. Zahorska-Markiewicz. - Są osoby, które nie mają wzdęć po kapuście. Poza tym ona ma bardzo mało kalorii, dlatego zachęcam do jedzenia. Najlepiej jeść ją kiszoną lub surową. Zresztą to odnosi się do wszystkich warzyw - zdrowsze są na surowo.
Powinno się też zrezygnować z picia napojów gazowanych, zwłaszcza słodkich, bo te wzdęciom szczególnie sprzyjają. Jeśli chodzi o wodę mineralną, lepsza jest niegazowana. Jeśli nam nie smakuje, można dodać do niej sok z cytryny.
Wiele osób odczuwa dolegliwości po mieszaniu niektórych pokarmów. Jakich - to także zależy od indywidualnej wrażliwości organizmu i przyzwyczajeń. - Skandynawowie popijają mlekiem wszystko, co jedzą, także potrawy mięsne, i nic im się nie dzieje. Warto poznawać kuchnie świata. To dobre i ciekawe, ale na co dzień najbardziej odpowiada nam żywienie, do którego jesteśmy przyzwyczajeni - mówi prof. Zahorska-Markiewicz.
Najczęściej próbujemy sobie radzić ze wzdęciami i zaparciami, sięgając po lekarstwa. Nim sięgniemy po leki, warto jednak wypróbować naturalne sposoby. - Po pierwsze: ruch jest dobry na wszystko - radzi prof. Zahorska-Markiewicz. Zaleca także produkty zawierające bakterie kwasu mlekowego. Wskazane są kefir, maślanka czy jogurt. Chodzi o florę bakteryjną w przewodzie pokarmowym, która ułatwia trawienie. Jeśli ktoś ma dobry skład flory, nie ma kłopotów z trawieniem. Mogą one jednak wystąpić w wyniku np. stosowania antybiotyków.
Pomogą także ziołowe herbatki, takie jak rumianek, który może być stosowany już od okresu niemowlęcego.