Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych zajmie się wyciekiem danych z największego polskiego serwisu filmowego Filmweb.pl. - Wiedząc o tym, że takie zdarzenie miało miejsce postanowiliśmy przeprowadzić wstępną kontrolę - mówi Wojciech Wiewiórowski. Kontrolerzy sprawdzą, w jaki sposobu Filmweb.pl zabezpiecza dane oraz spróbują ustalić czy doszło do naruszenia ochrony danych osobowych, jeżeli tak to, w jaki sposób.
Będzie wstępna kontrola w Filmweb.pl
Jeżeli okaże się, że wyniki audytu są niezadowalające GIODO nie wyklucza złożenia do prokuratury zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. - Nie twierdzę, że to nastąpi. Wszelkie decyzje podejmiemy po kontroli - zastrzega Wiewiórowski. Inną karą może być nakaz zaprzestania przetwarzania danych osobowych bądź też wprowadzenia odpowiednich zmian w polityce bezpieczeństwa.
Sprawa jest poważna, ponieważ do sieci trafił plik zawierający 700 000 loginów, haseł oraz adresów e-mail z końca 2008 roku. Właściciele portalu zaraz po informacjach o wycieku podjęli działa sprawdzające zabezpieczenia serwisu, a hasła, które znalazły się w pliku zostały zresetowane.
Okazało się, nikt nie włamał się do systemu, a dane najprawdopodobniej zostały wyniesione z przez jednego z pracowników. - Nie była to kradzież z zewnątrz. Padliśmy ofiarą ludzkiej nieuczciwości, żeby nie powiedzieć podłości - mówił w rozmowie z nami dyrektor zarządzający Filmweb.pl Krzysztof Michałowski.
Jak wynika z informacji zebranych przez GIODO do tak dużych wycieków danych dochodzi coraz rzadziej. Niestety, skalę tego zjawiska trudno jest określić w stu procentach. - To jest tak jak z przemytem. My wiemy tylko ile razy przemyt został wykryty, a nie ile razy ktoś przemycał materiały przez granicę - tłumaczy GIODO.
W skali roku do GIODO wpływa kilkanaście skarg dotyczących dużych wycieków danych. Dla porównania skargi dotyczące nieprawidłowego przetwarzania danych osobowych można liczyć w tysiącach.
Niekiedy bardzo trudno jest wykryć, że do jakiegokolwiek wycieku doszło. Bardzo często dane wykradzione z bazy są traktowane jak towar, na którym można zarobić. W tym przypadku zarówno złodziejowi jak i paserowi nie zależy na ujawnieniu przestępstwa.
W serwisie policyjni.pl także: Chciał zaoszczędzić na bananach, może za to słono zapłacić