Pekin zaakceptował w czwartek tajwańską inicjatywę otwarcia bezpośredniego połączenia między wyspą i kontynentem.
Od 1 stycznia chińskie statki wiozące towary czy turystów z chińskiej prowincji Fujian będą mogły legalnie przybijać do położonych o kilka kilometrów od chińskiego wybrzeża ufortyfikowanych wysepek tajwańskich Quemoy i Matsu. Pierwsza wycieczka z wysp pojedzie do Chin już 1 stycznia.
Tajwan odciął się całkowicie od Chin w 1949 r. zaraz po wojnie domowej, wprowadzając bezwzględny zakaz komunikacji i łączności. Jednak od kilkunastu lat, mimo obowiązujących zakazów, Tajwańczycy zainwestowali na kontynencie 40 mld dol. W 1987 r. złagodzono nieco restrykcje handlowe, choć Tajwan prowadzi nadal większe interesy przez kraje trzecie.
Posunięcie Tajwanu ma więc znaczenie przede wszystkim symboliczne. Faktycznie mimo zakazu od lat między wysepkami a wybrzeżem kwitnie szmugiel, a tajwańskie trawlery cumują u chińskich wybrzeży.
Chiny komunistyczne, dla których Tajwan nie jest oficjalnie niczym więcej niż "zbuntowaną prowincją", która musi wrócić do macierzy, minimalizują znaczenie całej sprawy, mówiąc o nowym połączeniu "krajowym". Pekin domaga się od Tajwanu przywrócenia pełnych powiązań komunikacyjnych, pocztowych i handlowych.
Już w środę w Tajpej otwarto uroczyście biuro ds. komunikacji i transportu między Tajwanem a Chinami. - To nowy początek - powiedział premier Tajwanu Chang Chun-hsiung. Zdaniem strony tajwańskiej jeśli powiedzie się eksperyment "minipowiązań", jak nazywa ona komunikację między dwoma wysepkami a Chinami, być może w 2003 r. nastąpi pełne przywrócenie połączeń między Tajwanem a Chinami.
reuters, ap, mak