Co się wydaje: Nie wkurzajmy Chińczyków!

Lubię takie lektury, choć ostatnio - to kolejna literacka moda - wysypało popularnonaukowymi, zabawnie napisanymi książkami. Kto jednak nie chciałby się dowiedzieć: dlaczego renifery nie potrzebują centralnego ogrzewania, gołębie bez przerwy kiwają głowami, dzięcioła nie boli głowa, a niedźwiedzie polarne mają małe uszy?

Bo to, dlaczego nie powinno się budzić śpiących (szkoda, że mój synek sam tego jeszcze nie przeczyta, a już do serca sobie z pewnością nie weźmie) i dlaczego grubasy mają kłopoty ze schudnięciem - niestety, dość dobrze już wiem. Oczywiście celowo wybrałem te śmieszniejsze pytania, ale w książce znajdziemy też prawie całkiem poważne, np. dlaczego mężczyźni wolą śpiewać w wannie, a kobiety na sedesie, czemu łysina jest niebezpieczna, a muchy nie lubią zebr. No i dlaczego nie należy wkurzać Chińczyków?

Odpowiedź na to ostatnie pytanie wydaje mi się zresztą szczególnie warta uwagi, więc ją zdradzę. Otóż autor - dziennikarz stacji radiowo-telewizyjnej NDR, wieloletni korespondent pierwszego programu telewizji niemieckiej ARD w New Delhi i Tokio, autor kilku książek popularnonaukowych - dowodzi, że gdyby zdenerwowani Chińczycy jednocześnie skoczyli z dwumetrowych platform, mogliby wywołać falę uderzeniową, która okrążyłaby cały globus i wróciła do nich, a gdyby wtedy skoczyli jeszcze raz, a potem jeszcze raz i jeszcze, to kompletnie by nam planetę rozhuśtali.

Co prawda Martin Fritz zastrzega, że "inne narody mogłyby się ustrzec przed zagładą, skacząc naprzemiennie z Chińczykami", ponieważ jednak mogłyby być pewne kłopoty ze skoordynowaniem takiej kontrakcji (Grecy i Polacy na przykład z pewnością by zastrajkowali), na wszelki wypadek proponuję: nie wkurzajmy Chińczyków!

Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? 111 zaskakujących pytań i odpowiedzi

Martin Fritz , Wydawnictwo Literackie, Kraków 2010