Tu wszyscy chodzą tylko w czarnych kapeluszach

Ta książka z pewnością nie poprawi wam samopoczucia. Nie mieści się też w kategorii ?lekka wakacyjna lektura?. Ale koniecznie trzeba ją przeczytać.

W powieściach Cormaca McCarthy'ego nie ma miejsca na czułości, łzawe wzruszenia, nadzieję czy szczęśliwe zakończenia.

Nie ma w nich także prawych i uczciwych bohaterów (koniecznie w białych kapeluszach), którzy walczą z tymi złymi, wręcz podłymi (żeby nie było wątpliwości - ubranymi w czarne kapelusze). Tu wszyscy są przede wszystkim źli albo bardzo źli. A jeśli na początku jeszcze nie są, to pod koniec już z pewnością się staną. Bo świat opisywany przez McCarthy'ego - np. w "Drodze" czy "To nie jest kraj dla starych ludzi" - jest bezwzględny, przesycony nienawiścią, agresją i rozpaczą. I nie ma znaczenia, czy bohaterem danej książki jest dzieciak czy starzec, kobieta czy mężczyzna - nikt nie ma tutaj forów.

Nie inaczej jest w przypadku "Krwawego południka", który w 2006 r. zajął trzecie miejsce w plebiscycie "New York Timesa" na najważniejszą powieść amerykańską 25-lecia. To oparta na autentycznych wydarzeniach - jak podkreśla polski wydawca - opowieść o "przygodach" (jeśli to, co przeżył, można jeszcze tak nazywać) 14-letniego chłopaka, który ucieka z domu od owdowiałego ojca pijaka i rusza na Południe. Jest połowa XIX wieku, trwa rzeź Indian, a on trafia do oddziału polującego na nich.

Tu wszyscy zabijają, torturują, skalpują, obdzierają ze skóry. Dla pieniędzy, z nienawiści, strachu, chęci zemsty albo dla sprawienia sobie perwersyjnej przyjemności. Czy w takim otoczeniu można pozostać normalnym? To pytanie raczej w tym kontekście retoryczne.

A jednak ta książka nie wywołuje obrzydzenia. Wciąga natomiast bardzo. Bo Cormac McCarthy potrafi świetnie snuć opowieść. Bez zbędnego roztkliwiania się nad swymi bohaterami i przesadnego epatowania ich zbrodniami (bo tak je trzeba nazwać). Na zimno, metodycznie, spokojnie buduje napięcie, na dodatkowego bohatera opowieści kreując pejzaż, w którym rozgrywa się jej akcja - równie bezwzględny jak występujący w książce ludzie. Nie przypadkiem John Banville mówił o "Krwawym południku" jako połączeniu "Piekła", "Iliady" i "Moby Dicka".

Dla wszystkich, którzy dorastali na wizji Dzikiego Zachodu wykreowanej przez Karola Maya i do dziś z łezką w oku wspominają szlachetnego wodza Apaczów Winnetou i jego przyjaciela Old Shatterhanda, lektura powieści McCarthy'ego może być sporym wyzwaniem. Ale ci, którzy się jej podejmą, zapewniam - nie będą żałowali.

Proza

Krwawy południk

Cormac McCarthy

Wydawnictwo Literackie

Kraków 2010