Odbywająca się w ramach Letniego Festiwalu Jazzowego w Piwnicy pod Baranami impreza rozpoczęła się od uroczystości wręczenia festiwalowej nagrody "Baranka jazzowego", która od 2001 roku przyznawana jest wybitnym artystom związanym z historią jazzu w Krakowie i Piwnicy pod Baranami.
- Urodziłem się pod znakiem barana, więc tym bardziej jest mi przyjemnie - żartował, odbierając nagrodę Jan Ptaszyn Wróblewski, którego publiczność powitała owacją na stojąco. Nazywany legendą polskiego jazzu saksofonista zagrał na Małym Rynku ze swym kwintetem. Jego występ był jednak jedynym akcentem wpisanego w obchody Roku Chopina wieczoru, niemającym nic wspólnego z muzyką tego kompozytora. - Bo Chopin to taki twórca, przed którym zawsze staję na baczność, a w tej pozycji naprawdę trudno pisać nuty - tłumaczył Ptaszyn Wróblewski.
Potem było już tylko o Chopinie. Oczywiście na jazzowo. Swingowane, a chwilami utrzymane nawet w brazylijskich rytmach impresje na temat jego twórczości wykonał Warsaw Paris Jazz Quintet z towarzyszeniem Orkiestry Akademii Beethovenowskiej oraz francuskiego wokalisty i saksofonisty Marca Thomasa. Bardziej jednak od Francuza zachwycał nasz rodzimy wokalista Marek Bałata, który udowodnił, że chopinowski romantyzm jest mu naprawdę bliski. Byli też polscy "emigranci" jazzowi, czyli pianista Jan Jarczyk, saksofonista Andrzej Olejniczak, grający na kontrabasie Dariusz Oleszkiewicz oraz perkusista Janusz Stefański, którzy w klasyczny mainstream zgrabnie wkomponowali chopinowskie frazy.
Ci, którym czterogodzinny koncert nie wystarczył, mogli dalej uczestniczyć w Nocy Jazzu. Ta z pleneru przeniosła się bowiem do siedmiu krakowskich klubów. A tam jazz, samba, bossa nova i jazz-rock do białego rana.