Psy służbowe są wykorzystywane przez polską policję od czasu odzyskania niepodległości. W ostatnich latach czworonogi stały się integralnym elementem tej formacji. Wspomagają stróżów prawa w wielu dziedzinach ich pracy. Zanim jednak wyjdą na swój pierwszy patrol muszą przejść odpowiednie szkolenie w Zakładzie Kynologii Policyjnej w Sułkowicach - jedynym tego typu ośrodku w kraju.
Większość psów tresowanych w ośrodku to psy patrolowo-tropiące, na które jest największe zapotrzebowanie. Drugą grupę stanowią psy do zadań specjalnych, które uczone są wyszukiwania narkotyków, materiałów wybuchowych oraz zwłok ludzkich.
Szkolenie odbywa się dwutorowo. Przyszli przewodnicy psów służbowych szkolą się teoretycznie z zakresu taktyki i sposobów użycia psa oraz odbywają pod okiem instruktorów zajęcia z praktycznej tresury. Nie każdy pies nadaję się do służby w policji. Na początku każdy czworonóg musi przejść test kwalifikacyjny.
"Pies musi się wykazać samodzielnością i odwagą"
Egzamin wstępny polega na wykonaniu kilku zadań, dzięki którym można łatwo ocenić predyspozycje psa do pełnienia służby. W zależności od przyszłego przeznaczenia psa wykonuje się z nim odpowiednie ćwiczenia. Czworonogi, które mają pełnić rolę psów patrolowo-tropiących są testowane pod innym kątem niż psy do zadań specjalnych. - Piesek musi aportować piłeczkę lub gryzak na powietrzu i w pomieszczeniach o śliskiej powierzchni. Następnie musi wykazać się samodzielnością i odwagą, czyli musi zaatakować pozoranta bez kagańca i w kagańcu - mówi jeden z instruktorów, asp. sztab. Jerzy Kobylarz.
Psy, które w przyszłości będą szukać narkotyków muszą przejść o wiele trudniejsze testy. Z uwagi na przyszły charakter pracy większość testów zdają w pomieszczeniach. - Układa się piramidę z krzeseł i pomiędzy nie rzuca piłeczkę. Pies musi zanurkować i podjąć piłkę, pomimo, że te krzesła na niego spadają - opowiada Kobylarz. Policjanci podkreślają, że im większa jest u psa pasja do aportowania tym łatwiej go nauczyć wyszukiwani substancji zapachowych.
Jeżeli pies przejdzie wszystkie testy pomyślnie zostaje wcielony do służby. Policjanci kupują psy od hodowców z całej Polski. Ceny wahają się od 1 złotego do 5 tys. złotych. - Wcale to nie znaczy, że ten droższy jest lepszy. Podczas szkolenia może się okazać, że ten za złotówkę posiada więcej cech użytkowych od tego droższego psa - zaznacza instruktor.
Zanim pies otrzyma odpowiedni atest potwierdzający jego umiejętności musi odbyć pięciomiesięczne szkolenie. Psy patrolowo-tropiące uczone są posłuszeństwa, atakowania osób agresywnych, skakania przez przeszkody, tropienia śladów ludzkich i przeszukiwania lasu. W przypadku czworonogów pracujących nosem ćwiczenia są zupełnie inne. - Te psy zapoznają ileś rodzajów narkotyków i materiałów wybuchowych, a następnie wykonuje się z nimi symulację w szkołach, na dworcach czy sądach, gdzie podkładamy konkretne substancje. I poprzez ileś symulacji ten odruch się na tyle wykształca, że pies wskazuje te miejsca bezbłędnie - opowiada instruktor.
Aby zmotywować psa do pracy i wykonywania poleceń można zastosować kilka metod. Dosyć powszechną jest metoda smakołykowa jednak mundurowi wolą stosować metodę tzw. aportu. - Przy zapachu narkotyków kładziemy piłkę czy gryzak, jeżeli pies podejdzie do tego miejsca to przewodnik podrzuca aport i pies kojarzy ten zapach z zabawą. Uczy się, że jak odnajdzie odpowiedni zapach to w nagrodę dostanie aport - tłumaczy Kobylarz. Krążą mity o tym, że psy szukające narkotyków są nimi faszerowane. Policjanci dementują tę plotkę i podkreślają, że zdarza im się wykorzystać w tresurze kiełbasę, ale nigdy narkotyki.
W tresurze policyjnej wykorzystuje się wiele ras. Od labradorów przez teriery walijskie, nowofundlandy, rottweilery na owczarkach niemieckich kończąc. Liczba tych ostatnich wśród psów patrolujących jest najwyższa. Ze wszystkich czworonogów wykorzystywanych do tropienia około 90 proc. to właśnie owczarki niemieckie. Labradory i teriery najczęściej szkolone są pod kątem pracy nosem, czyli odnajdywania narkotyków i materiałów wybuchowych.
Owczarek belgijski malinois, czyli psie Ferrari
Ostatnim hitem wśród mundurowych jest rasa powszechnie używana na zachodzie, a u nas dopiero odkrywana. Owczarek belgijski malinois, bo to o niego chodzi jest bardzo chętnie wykorzystywany przez służby wszelkiego rodzaju. Można go spotkać zarówno w formacjach policyjnych, wojskowych jak i straży granicznej wielu państw. Policjanci z Sułkowic określają tę rasę mianem "Ferrari". - Jest to pies bardziej wydajny w pracy niż owczarek niemiecki - mówi podkom. Artur Walasek.
Owczarek belgijski jest dość niepozorny. Sprawia wrażenie mniejszego od swoich braci z Niemiec. Posiada jednak kilka cech, które go wyróżniają. Są to przede wszystkim tylne łapy, dzięki, którym jest w stanie biegać szybciej niż owczarki niemiecki. Przeskoczenie przez samochód nie jest dla niego żadnym wyzwaniem. - Jego budowa anatomiczna predysponuje go do tego typu zadań - dodaje Walasek. Kolejną zaletą belgów jest ich ciągła chęć do pracy.
Przy wszystkich swoich zaletach ta rasa posiada również wady. Jest to przede wszystkim temperament. Owczarek belgijski jest psem, który lubi dominować. Oznacza to, że w nieodpowiednich rękach może on stać się zagrożeniem dla samego właściciela. Dlatego w przypadku tresury prowadzonej przez mniej doświadczone osoby, specjaliści polecają owczarki niemieckie.
W serwisie policyjni.pl także: Ukradli Ci dokumenty? Sprawdź, gdzie się zgłosić