Jak wynika z doświadczeń mundurowych, "odkrywcy" różnego rodzaju materiałów wybuchowych, często kompletnie nie zdają sobie sprawy z zagrożenia związanego z ich naruszeniem. Zamiast powiadomić o znalezisku policję i czekać na przyjazd odpowiednich służb, biorą pociski, granaty czy bomby w ręce i idą z nimi na komisariat.
Tak też było w przypadku 31-latka, który 23 czerwca br. położył na okienku podawczym Komendy Powiatowej Policji w Brzegu kompletny nabój długości około 20 centymetrów. Opolscy policjanci natychmiast wezwali na komisariat brygadę saperów, którzy zabezpieczyli nabój.
31-latek przyznał, że nie wiedział, co zrobić ze znalezionym nabojem i skonsultował się ze swoim znajomym saperem, który podpowiedział mu, że pocisk należy zawieźć na policję.
Jeszcze groźniej było 18 czerwca, kiedy 20-latek z Bielska- Białej przyniósł oficerowi dyżurnemu w jutowej torbie minę przeciwczołgową z okresu drugiej wojny światowej. Gdyby wybuchła, mogła wysadzić w powietrze niemal cały budynek. Kilkunastu policjantów ewakuowano, a policyjni pirotechnicy zabezpieczyli nietypowe znalezisko.
Jak się okazało, 20-latek, który dostarczył niewybuch był nietrzeźwy - miał ponad 1,5 promila alkoholu w organizmie. Tłumaczył, że niewypał znalazł na jednej z ulic i uznał, że najlepszym sposobem, na jego "profesjonalne zabezpieczenie", będzie dostarczenie go w ręce policjantów... Tego typu szczere chęci nie spotykają się jednak z aprobatą mundurowych.
W serwisie policyjni.pl także: Policja do strusia: "Halo! Tu policja! Proszę się zatrzymać!" [WIDEO]