Tadeusz Mazowiecki nowym obywatelem Gdańska

Tadeusz Mazowiecki, pierwszy niekomunistyczny premier RP, otrzymał w poniedziałek tytuł honorowego obywatela Gdańska. - Możliwość wpływu na historię, to największe wyróżnienie dla polityka - powiedział Mazowiecki

Uroczystość odbyła się w gdańskim Dworze Artusa. Zjawili się m.in. Henryka Strycharska-Krzywonos, b. prezydent Lech Wałęsa, minister w rządzie Mazowieckiego Aleksander Hall, marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, inicjator sierpniowego strajku w Stoczni Gdańskiej, abp Tadeusz Gocłowski oraz gdańscy radni.

Laudację na cześć Mazowieckiego wygłosił prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.

- W Trójmieście jestem od piątku, w sobotę byłem na Kaszubach - komentował po wysłuchaniu Tadeusz Mazowiecki. - Kiedy spaceruję ulicami Gdańska czy Sopotu, co rusz ktoś do mnie podchodzi. Usłyszałem wiele miłych słów. Mam jednak teorię, że to zawsze wypada 3:1. Trzech pochwali, jeden zgani. Po słowach prezydenta Adamowicza czekam na tego jednego.

W ub. r. gdańska rada miasta tytuł honorowego obywatela nadała Tadeuszowi Mazowieckiemu oraz byłemu kanclerzowi Niemiec Helmutowi Kohlowi, by przypomnieć autorów milowego skoku w polepszeniu stosunków polsko - niemieckich. Data uroczystości była wciąż przekładana z powodu złego stanu zdrowia 80-letniego Kohla. W maju prezydent oraz przewodniczący rady Bogdan Oleszek polecieli do rodzinnego miasta b. kanclerza - Ludwigshafen - położonego pod Frankfurtem nad Menem, by osobiście wręczyć zaległy tytuł. Tadeusz Mazowiecki, który w kwietniu skończył 83 lata, akt nadania oraz drewniane krzesło gdańskie z herbem miasta odebrał w poniedziałek.

- Czuję się onieśmielony, bo nigdy nie siedziałem na tronie - żartował Mazowiecki.

Obecny na sali Bogdan Borusewicz wspominał strajk w Stoczni Gdańskiej w 1980 r., kiedy to Tadeusz Mazowiecki przyjechał do strajkujących robotników razem z prof. Bronisławem Geremkiem.

- Gdy przyjechaliście, byliśmy śmiertelnie zmęczeni - wspominał marszałek Borusewicz. - Nie wiem, czy dalibyśmy radę prowadzić te niezwykle intensywne rozmowy bez was. Wasz przyjazd był zrządzeniem losu, a deklaracja, że zostajecie do końca, niezwykle dla nas ważna.

Ten sam dzień wspominał w Dworze Artusa Tadeusz Mazowiecki. - Rok 1980 to moje zaślubiny z Gdańskiem - stwierdził. - Pamiętam, jak czekaliśmy z Bronisławem Geremkiem na zakończenie obrad Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego, by spotkać się z nieznanym nam wtedy przewodniczącym Lechem Wałęsą. Nie zapomnę pierwszych minut naszej znajomości, gdy wręczyliśmy Wałęsie apel 64 intelektualistów popierających strajkowe postulaty stoczniowców, w Wałęsa zapytał: "A konkretnie to jak możecie nam pomóc?". I tak powstał pomysł powołania komisji ekspertów.

I dalej: - Potem odesłano nas do Bogdana Borusewicza, inicjatora strajku, by wyznaczył nam nocleg. Borusewicz kazał nam się położyć z pozostałymi strajkującymi, co mi się bardzo spodobało. Że tego profesora z tym redaktorem potraktował tak samo.

Na koniec Mazowiecki życzył Gdańskowi pomyślności, a Polsce, by była taka jak Gdańsk.

Po zakończeniu uroczystości goście zostali zaproszeni na zorganizowaną w Piwnicy Rajców na Długim Targu kolację.