Pół wieku temu amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków FDA (Food and Drug Administration) dopuściła do obrotu doustny środek antykoncepcyjny. Właśnie wtedy nastąpiła rewolucja w planowaniu rodziny, a także rozpoczął się proces zmian w życiu milionów kobiet na całym świecie.
Pojawienie się doustnego środka antykoncepcyjnego nie byłoby możliwe bez udziału dwóch niezwykłych kobiet: Margaret Sanger i Katherine McCormick. Pierwsza z nich pracowała jako pielęgniarka w Nowym Jorku i wielokrotnie obserwowała skutki nieplanowanego macierzyństwa. Nie miała żadnych wątpliwości, że jedynym rozwiązaniem jest taka metoda antykoncepcyjna, którą kobiety mogłyby samodzielnie kontrolować. Siedemdziesięcioletnia Margaret Sanger, założycielka Amerykańskiej Federacji Planowanego Rodzicielstwa w poszukiwaniu środków na badania skontaktowała się z Katherine McCormick, milionerką i filantropką. Razem przekonały doktora Gregory'ego Pincusa, aby rozpoczął pracę nad pigułką.
Obecnie środki antykoncepcyjne regularnie stosuje ponad 80 milionów kobiet, w większości w Europie i Stanach Zjednoczonych. W ciągu minionego półwiecza była ona wielokrotnie unowocześniana i dostosowywana do rosnących potrzeb kobiet. Zmieniła się zatem bardzo, dokładnie tak, jak w ciągu pięciu dekad zmieniła się sama kobieta.
Antykoncepcja hormonalna XXI wieku to nie tylko synonim ochrony przed nieplanowaną ciążą. Oprócz kontroli płodności może dawać kobietom szereg dodatkowych korzyści takich jak ustąpienie dolegliwości związanych z comiesięcznym cyklem, czyli np. mniej bolesne i mniej obfite krwawienia, łagodzenie objawów zespołu napięcia przedmiesiączkowego (PMS) i napięcia piersi. Pigułki antykoncepcyjne nowej generacji zapobiegają gromadzeniu wody w organizmie, umożliwiając lepszą kontrolę masy ciała. - Kobiety stosujące ten rodzaj antykoncepcji muszą systematycznie wykonywać cytologię, badać piersi i krew, w przypadku tej ostatniej najważniejsze jest oznaczenie enzymów wątrobowych, sprawdzenie tolerancji na glukozę oraz krzepliwość krwi. Lekarza, który nie zleca tych badań, należy omijać szerokim łukiem - radzi Piotr Siwek z zakładu profilaktyki i promocji zdrowia Centrum Onkologii.