60-letni gwiazdor rocka kilka razy powtórzył to samo przywitanie. Z błędu wyprowadził go Steve Van Zandt, gitarzysta grupy E Street Band. Podszedł do piosenkarza i wyszeptał mu do ucha właściwą nazwę miasta, w której muzycy dawali koncert.
- Taki błąd to największy koszmar artysty - powiedział nieco zażenowany Springsteen.
Publiczność wybaczyła mu jednak to potknięcie. W ramach przeprosin artysta dał trzygodzinny show, w trakcie którego zagrał wszystkie swoje największe hity, w tym wszystkie utwory ze swojej najsławniejszej płyty "Born to Run".