Rosyjski oficer: Szwecja uniknęła wybuchu jak w Hiroszimie

Szwecja na początku lat 80-tych uniknęła eksplozji jądrowej równej wybuchowi bomby atomowej zrzuconej na Hiroszimę - twierdzi w swojej książce były oficer rosyjskiej marynarki wojennej. Według oficera takie zagrożenie powstało w październiku 1981 roku, gdy na skały w pobliżu szwedzkiego brzegu wpadł radziecki okręt podwodny U-137.

Były oficer polityczny tej jednostki Wasilij Biesedin twierdzi, że przyczyną wpłynięcia rosyjskiego okrętu na szwedzkie wody był błąd nawigacyjny. Miał on nastąpić na skutek wcześniejszej awarii systemu nawigacyjnego, który bezskutecznie starano się naprawić w bazie radzieckiej w Świnoujściu.

Według wspomnień Biesedina, gdy unieruchomiony okręt tkwił na skałach koło bazy szwedzkiej marynarki wojennej w Karlskronie, z Moskwy otrzymano rozkaz wysadzenia go w powietrze, gdyby Szwedzi próbowali go opanować. Miały wówczas eksplodować jądrowe głowice torped, w które U-137 był uzbrojony.

Jednak po 10 dniach jednak jednostkę przy szwedzkiej pomocy uwolniono ze skał i wróciła ona do bazy.