Do pierwszego porwania doszło tydzień temu. Na policję zadzwonił świadek, który poinformował, że widział jak mężczyzna kradnie manekina spod sklepu, a potem biegnie z nim przez miasto.
Chwile później patrol zobaczył na ulicy opisywanego mężczyznę, ale manekina nie miał. Okazało się, że wyrzucił go do rzeki.
Wczoraj policjanci z Barlinka znowu dostali zgłoszenie o kradzieży manekina. Wszystko wskazywało na to, że porywaczem jest ten sam mężczyzna. Został zatrzymany. Ponieważ miał ponad trzy promile alkoholu we krwi trafił do policyjnego aresztu, gdzie jeszcze trzeźwieje. Wstępnie przyznał się już do kradzieży. Ale manekina nie ma, nie wiadomo co się z nim stało.