Migalski na swoim blogu zaatakował obrońców Romana Polańskiego: "W walce o członka swojej korporacji nie ma jak widać granic wstydu i granic logiki, ale chciałbym się naszych artystów zapytać: Używalibyście tych samych argumentów, gdyby wasz koleżka Romek najpierw upił, a potem pobawił się doodbytniczo z waszą 13-letnią córką? Czy macie nasrane w głowach? "
Dorota Stalińska, która też podpisała się pod listem w obronie Polańskiego, stwierdziła wTVN24, że jest "zszokowana" językiem Marka Migalskiego. - Po pierwsze to nie był gwałt, a stosunek z nieletnią za jej przyzwoleniem - mówiła Stalińska. Dodała, że przecież ta pani "odszczekała" to, że była zgwałcona, a dowody były zmanipulowane. - Wiemy przecież, że dziewczynka 13-letnia może wyglądać jak 20-latka - tłumaczyła aktorka. Według niej to niej to nie ta dziewczynka została zgwałcona, ale Roman Polański został uwiedziony i sprowokowany.
Dorota Stalińska całą winą za wydarzenia sprzed 30 lat obarczyła 13-letnią wówczas Samanthę Geiner. - Mam 20-letniego syna. On by powiedział, jak zachowują się 13-letnie dziewczynki i jakie uskuteczniają prowokacje i jak się pchają do łóżka nie 20-latkom, ale 40-latkom - mówiła Stalińska.
Dodała, że popiera słowa Krzysztofa Zanussiego, który dzień wcześniej w "Kropce nad i" nazwał Geiner "nieletnią prostytutką" . - 13-letnie dziewczynki same prowokują dorosłych mężczyzn. W Polsce się tak dzieje jak na całym świecie. Zanussi ma rację - mówiła wzburzona Stalińska.
Marek Migalski nie krył zdumienia wypowiedzią Doroty Stalińskiej. Podtrzymał opinię ze swojego wpisu na blogu o tym, że obrona Polańskiego jest dla niego oburzająca.
Podkreślił, że nawet jeśli dzieje się tak, że nastolatki odbywają stosunki seksualne ze sponsorami, to na to zgody nie ma.
Tłumaczył, że użycie wulgaryzmów jest nieadekwatne do tego, co zrobił Roman Polański i jak haniebnie się go dzisiaj broni w Polsce.