Wydawcy książek są ostatnim bastionem kultury, który opiera się ekspansji internetu - pisze "Gazeta Wyborcza". Gdy ugoda Google'a z amerykańskimi wydawcami wejdzie dziś w życie, książki trafią do internetu na niespotykaną dotąd skalę.
Google przekonuje, że skanowanie i umieszczanie w sieci książek to równy dostęp dla wszystkich i przedłużenie życia tym pozycjom, których już nie wznowiono.
Na razie projekt zakłada możliwość obejrzenia okładki, przeczytania rozdziałów i fragmentów wydawnictwa. Jeśli wydawca wyrazi na to zgodę w sieci będą pojawiać się też całe publikacje. Pierwszy chętny już jest. To francuskie wydawnictwo "Michelin", słynne ze swoich przewodników turystycznych. Koncern wyszedł z założenia, że ludzie nie przestaną kupować papierowej wersji, bo najczęściej korzystają z niej w podróży.
Teza broni się dziś, gdy bezprzewodowy internet nie jest jeszcze powszechnie dostępny, ale za kilka lat może okazać się, że wersja papierowa nie będzie już potrzebna, czytamy w "GW".
Czy oznacza to koniec tradycyjnej książki, czytaj więcej w dzisiejszej "Gazecie Wyborczej".