Są zarzuty dla organizatora happeningu "Putin to penis"

Były radny Sopotu Jakub Ś. usłyszał zarzut popełnienia przestępstwa znieważenia prezydenta Rosji za słowa "Putin do penis".

Chodzi o wczorajszy happening w okolicach sopockiego Sheratona i Grand Hotelu. Do grupy młodych ludzi skandujących "Putin morderca" dołączył działacz sopockiego PiS Michał Rachoń. Mężczyzna był przebrany za penisa. Towarzyszył mu Michał Stróżyk (PiS) i Jakub Ś., znani m.in. z happeningów przeciwko Platformie Obywatelskiej i Lechowi Wałęsie.

Policja zatrzymała wczoraj trzy osoby; Rachonia, Jakuba Ś i jego siostrę. Jakie zarzuty usłyszeli organizatorzy happeningu? CZYTAJ>>

Według policjantów Rachoń popełnił dwa wykroczenia. - Przechodził przez jezdnię w niedozwolonym miejscu i odmówił legitymującym go policjantom okazania dowodu tożsamości - mówi Monika Aleksandrowicz z sopockiej policji.

Cięższe zarzuty ciążą jednak na Jakubie Ś. Dziś usłyszał zarzut popełnienia przestępstwa z art.136, paragraf 3 Kodeksu Karnego: "Kto na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej publicznie znieważa głowę obcego państwa (...) podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".

Błaszczak: Wyciągniemy konsekwencje

- Taka forma protestu jest zła i niedopuszczalna - tak rzecznik PiS Mariusz Błaszczak skomentował wczorajszy incydent w Sopocie. - Wyciągniemy z tej sprawy konsekwencje - oświadczył Błaszczak. - W ten sposób nie można prowadzić działań, które mają charakter polityczny - mówi Błaszczak. Zaznacza jednak, że jest olbrzymia różnica między lokalnym działaczem partyjnym a ważnym politykiem partii rządzącej.

PiS ukarze działacza z Sopotu za happening z penisem?

- To odpowiedź na to, co agenci Putina zrobili Kasparowowi - tłumaczył Rachoń po zajściu. - Półtora roku temu rosyjskie służby specjalne podległe Putinowi przyczepiły wibrator do modelu helikoptera, który krążył na konferencji Garriego Kasparowa, jednego z opozycyjnych kandydatów na prezydenta Rosji. Zrobiły to, żeby go skompromitować tego człowieka - dodaje.

Działacza w stroju penisa i jego kolegę, radnego PiS zatrzymała policja. Zawiozła ich na posterunek podejrzewając, że użyli "środków pirotechnicznych". - Przecież to zwykłe balony - śmiał się kolega Rachonia.