Armator "Arctic Sea": Nasz statek porwano

- Firma uznaje, że statek został porwany - poinformował armator statku "Arctic Sea", który wraz z rosyjską załogą zaginął na Atlantyku.

Frachtowiec Arctic Sea, pływający pod banderą maltańską, miał 4 sierpnia zawinąć do algierskiego portu Bidżaja, ale nie zjawił się tam. Ostatni kontakt z załogą nawiązała 28 lipca brytyjska straż przybrzeżna, gdy statek przepływał przez kanał La Manche.

- Moim zdaniem najbardziej prawdopodobne jest to, że statek został porwany - powiedział dziś Wiktor Matwiejew, dyrektor fińskiej firmy Solchart, która jest właścicielem jednostki.

Wcześniej u wybrzeży Szwecji doszło do dziwnego zdarzenia. Nieznani sprawcy napadli na statek i przez 12 godzin czegoś szukali. Potem według jednych źródeł opuścili go, a według innych na nim pozostali. Mogli to być piraci, którzy zajęli statek i skierowali do brzegów zachodniej Afryki. Według mediów, właśnie tam widziano podobną jednostkę. Radio Echo Moskwy twierdzi, że jeśli podejrzenia potwierdzą się, to będzie to pierwszy przypadek piractwa w Europie północnej od 60 lat.

12 sierpnia prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew wydał wszystkim okrętom przebywającym na Atlantyku rozkaz poszukiwania frachtowca, na pokładzie którego jest 15 obywateli Rosji.

Frachtowiec o wyporności 3988 ton oficjalnie przewozi ładunek fińskiego drewna.