Rosja zdecydowała, że nie wyśle do Kijowa swojego ambasadora. Wszystko przez "antyrosyjski kurs władz ukraińskich" jak wyjaśnił w specjalnym liście prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew. Według gościa Poranka Radia TOK FM działania Rosji są "obliczone na zaistnienie w kampanii wyborczej przed styczniowymi wyborami na Ukrainie". - Mają wymusić żeby politycy ukraińscy opowiedzieli się jaki mają stosunek do Rosji. Tym samym Rosjanie chcieli by wesprzeć Wiktora Janukowycza - ocenia Eberhardt. - To co teraz robi Rosja to postawienie w niezręcznej sytuacji Julii Tymoszenko. Bo to jedyna polityk, który stara się pozyskać poparcie prorosyjskiej wschodniej i południowej Ukrainy oraz sceptycznej a nawet wrogiej wobec Rosji zachodniej części kraju - dodał.
Zdaniem eksperta choć "działania Rosji są rzeczywiście podejmowane z gracją słonia w składzie porcelany" za kilka miesięcy Kreml będzie mógł odtrąbić przynajmniej jeden sukces. - Wiktor Juszczenko sromotnie przegra wybory i za pół roku Rosjanie będą mogli powiedzieć: nie chcieliśmy rozmawiać z Juszczenką i dziś dostał 4-proc. w wyborach - mówił Eberhardt. Tylko - jak dodał obecny prezydent Ukrainy "dostanie te 4-proc. nie przez Rosję, ale przez to że jest bardzo miernym prezydentem".
Pewna jest nie tylko porażka obecnego prezydenta Ukrainy. Na pół roku przed wyborami niezagrożonym liderem sondaży jest Wiktor Janukowycz. - Janukowych wchodzi do II tury na poziomie 25-30proc. Tymoszenko walczy o wejście do II tury z Jaceniukiem na poziomie 15-proc. - mówił wiceszef Ośrodka Studiów Wschodnich. Ale według Adama Eberhardta były minister spraw zagranicznych Arsenij Jaceniuk przegra walkę z premier Tymoszenko.
Według gościa Poranka Radia TOK FM "na pewno rola Polski bardzo się zmniejszy bez względu na to, czy prezydentem będzie Janukowycz czy Tymoszenko".