Cztery osoby zostały poważnie ranne, pozostałe 22 doznały tylko lekkich stłuczeń. - Łącznie 13 osób trafiło do szpitali - powiedział rzecznik straży pożarnej.
Jak relacjonuje jeden z pasażerów z Houston, silne wstrząsy zaczęły się mniej więcej sześć godzin po stracie. Gdy samolot wszedł w turbulencje, stewardessy akurat stały między fotelami pasażerów. Prawdopodobnie także nie wszyscy pasażerowie byli akurat na swoich miejscach. Kilka osób zostało wyrzuconych w górę maszyny.
- Samolot nagle opadł - mówi inna pasażerka. - Złapałam rękę osoby, która siedziała obok mnie - dodaje.
Lot 128 Continental Airlines odbywał się z Rio de Janeiro do Houston. Na pokładzie było 168 osób.
Do bezpiecznego lądowania awaryjnego na lotnisku w Miami (Floryda) doszło około 11.30 naszego czasu, godzinę po tym jak maszyna wleciała w groźne turbulencje.