Zaliczyli mu wprawdzie odpowiedź na jedno z pytań, ale nie wliczyli jej do ostatecznej punktacji. Jako błąd potraktowali także jego odpowiedź na jedno z pytań: "zaprzysiężenie prezydenta RP", gdyż według klucza brzmiał ona: "odebranie przysięgi od nowo wybranego prezydenta RP". - pisze "Dziennik". Gdy maturzysta dopytywał się, czy OKE uzna mu odpowiedzi na oba zakwestionowane pytania, usłyszał zawoalowane ostrzeżenie, że nawet gdyby tak się stało, to egzaminatorzy mogą się przecież dopatrzyć błędów w innych zadaniach.
Wicedyrektor warszawskiej Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej Krzysztof Lodziński powiedział gazecie, że maturzyści mają niewielkie szanse na pozytywne załatwienie sprawy. Przede wszystkim dlatego, że każda zakwestionowana praca jest sprawdzana aż pięć razy i nie ma mowy o pomyłce.