Wulgarni policjanci w ukrytej kamerze

Mieszkaniec Rumi nagrał dwóch wulgarnych policjantów, którzy zatrzymali go za przekroczenie prędkości. Sprawa trafiła do prokuratury.

Kilka tygodni temu 32-letni kierowca renaulta laguny został zatrzymany przez policjantów na krajowej "szóstce". Radiowóz ścigał pirata na kilkukilometrowym odcinku drogi między Słupskiem a Potęgowem. Gdy policjanci podeszli do laguny, kierowca potajemnie włączył kamerę cyfrową. Funkcjonariusze nie mieli pojęcia, że są nagrywani. W przekazanym prokuraturze, policji i mediom nagraniu słychać przedstawiających się policjantów. Po chwili padają wulgarne słowa: "Co za k... burak. Skądś w ch... kasy musi mieć jeb...y". Następnie funkcjonariusze informują kierowcę, że jechał aż 200 km na godz. Ten zaprzecza, ale funkcjonariusze mają argumenty. - Jechaliśmy za panem sto osiemdziesiąt, bo to auto [skoda oktawia - red.] więcej nie pójdzie, a pan się cały czas oddalał od nas - mówi jeden, a drugi dodaje: - Pan mówi takie głupoty, że mi się nie chce słuchać już.

Kierowca: - A jak żeście to stwierdzili, że jechałem z taką prędkością?

Policjant: - Bo w radiowozie jest legalizowany licznik, i tyle.

Kierowca: - Od kiedy licznikiem mierzy się prędkość?

Na to pytanie policjanci już nie odpowiadają. Zabierają kierowcy prawo jazdy i wypisują wniosek do sądu grodzkiego o ukaranie go grzywną. Gdy mężczyzna prosi, żeby tego nie robili, funkcjonariusz ucina dyskusję: - Niech pan przestanie opowiadać takie rzeczy. Nie jest pan pierwszą osobą, która zostanie ukarana w ten sposób.

Jacek Bujarski, rzecznik słupskiej policji: - Za wulgarne słowa funkcjonariuszy bijemy się w piersi. Na pewno zostaną ukarani. Jak? Możliwe, że dostaną po kieszeni.

Bujarski dodaje jednak, że poza niecenzuralnymi słowami obu funkcjonariuszom trudno cokolwiek zarzucić. - Zakończone właśnie wewnętrzne postępowanie wykazało, iż interwencja była uzasadniona - podkreśla rzecznik. - Nie ma podstaw do stwierdzenia, że domagali się łapówki, a zatrzymanie kierowcy i skierowanie wniosku do sądu było w pełni uzasadnione. W sytuacji gdy w radiowozie nie ma urządzenia do pomiaru prędkości, nie wypisuje się mandatu. Takie sprawy powinien rozstrzygać sąd.

Niezależnie od tego - po złożeniu przez kierowcę z Rumi zawiadomienia o podejrzeniu przestępstwa przez policjantów - sprawę zbada prokuratura. Nie wiadomo jednak która, bo zastępca prokuratora rejonowego w Słupsku Renata Krzaczek-Śniegocka rozważa przekazanie sprawy do innej prokuratury. - Nie chcemy narażać się na stronniczość, bo współpracujemy ze słupską policją - wyjaśnia.