W ciągu kilkunastu minut małe potoki zamieniły się w rwące rzeki w okolicy Lądka i Radochowa. Rzeka Biała Lądecka, na której nie były przekroczone nawet stany ostrzegawcze, w ciągu paru chwil przekroczyła stan alarmowy. Woda spływa z okolicznych zboczy i wdziera się do najniżej położonych gospodarstw. Teraz najcięższa sytuacja jest w pobliżu Kłodzka w miejscowościach Wojciechowice oraz Boguszyn.
Do Kotliny Kłodzkiej udają się strażacy z całego województwa, którzy będą w miarę możliwości wypompowywać wodę i pomagać miejscowej ludności. Strażacy pomagają mieszkańcom przenosić dobytek w wyżej położone miejsca. Pracują wszystkie jednostki strażackie okolic Kłodzka także ochotnicze, ściągane są posiłki z całego województwa.
Opady przesunęły się na zachód od Kłodzka w okolice gór orlickich i bystrzyckich. Tam też może dojść do podtopień. Meteorlodzy ostrzegają, burze i ulewy na Dolnym Śląsku potrwają do niedzieli. Miejscami może spaść nawet 50 l wody na metr kwadratowy.
Alarmy powodziowe na Dolnym Śląsku wciąż obowiązują we Wrocławiu i Jeleniej Górze oraz gminach: Marcinowice, Stare Bogaczowice, Świdnica, Kłodzko, Zagrodno, Nowa Ruda i całym powiecie kłodzkim.
Alarm powodziowy wprowadzono we Wrocławiu z powodu kontrolowanego zalania jednej z wrocławskich ulic i gospodarstwa rolnego znajdującego się na peryferiach miasta. Od czwartku trwa bowiem spuszczanie wody ze zbiornika retencyjnego w Mietkowie k. Wrocławia.