Nieliczne skandale, merytoryczna debata czy klasyczne polityczne wojenki nie przyciągają uwagi wyborców. Dlatego - jak wskazują sondaże - frekwencja zapowiada się marna. Według Eurobarometru, na pewno głosować zamierza co trzeci Europejczyk. Na niechlubnym szczycie rankingów ma szanse znaleźć się Polska, bo niektóre ośrodki prognozują ledwie 13 procentowy udział wyborców. Na ostatnim miejscu może też znaleźć się Słowacja, która zajęła już tę pozycję 4 lata temu z 17 procentowym wynikiem.
Dobrą frekwencje 4 lata temu mieli Włosi. Tam emocje w tym roku rozgrzewa - jak zwykle - Silvio Berlusconi. Podczas tej kampanii obok szefa rządu błyszczą kobiety. Na liście kandydatek jego partii są: była gwiazda Big Brothera Angela Sozio, uczestniczka konkursu Miss Włoch Barbara Matera, modelki Eleonora Gaggioli i Camilla Ferranti. Ten skład oburzył żonę premiera - już niedługo "eks", bo burzliwy rozwód trwa i dominuje doniesienia medialne.
Media emitują też kolejny odcinek serialu sądowego, którego bohaterem jest Berlusconi. Cały czas pozostaje jednak bezkarny, bo przed licznymi podejrzeniami uchroniła go przyjęta przez parlament (tuż po wyborczym zwycięstwie Berlusconiego) ustawa przyznająca immunitet szefowi rządu. Na więzienie został natomiast skazany jego adwokat, który - jak uznał sąd - chcąc pomóc premierowi podczas dwóch procesów popełnił krzywoprzysięstwo. Za fałszywe zeznania dostał łapówkę.
Sondaże wskazują jednak, że pomimo skandali obyczajowych i korupcyjnych wyborcy są dosyć wyrozumiali. Centroprawicowa partia Lud Wolności króluje w badaniach opinii publicznej i może liczyć na około 40 procent poparcia.
To inaczej niż w Wielkiej Brytanii, gdzie wyborcy są oburzeni i tak łatwo nie wybaczają władzy. W ostatnich tygodniach okazało się, że politycy głównych partii nadużywali systemu, którego celem była refundacja wydatków deputowanych na drugie domy - konieczne ze względu na pracę w parlamencie. Politycy na potęgę wyciągali pieniądze: na remonty, karmę dla psów, a nawet na filmy pornograficzne. Skompromitowały się główne partie: Pracy i Konserwatyści, dlatego coraz wyżej w rankingach pną się partie eurosceptyczne i nacjonalistyczne.
Na Półwyspie Iberyjskim pojawiły się elementy polskie. Hiszpańscy socjaliści straszą polskim księdzem, który - jak donosi "Rzeczpospolita" - w jednym z wyborczych spotów partii premiera Zapatero opowiada się za jedną, katolicką religią w Europie. W reklamówkach pojawił się też np. niemiecki skin. Natomiast - jak pisze "Gazeta Wyborcza" - socjaliści z Katalonii oferują wyborcom ochronę przed prawicowym Chirackiem, Bushem, Berlusconim i Kaczyńskim, których w jednym rzędzie umieścili na plakacie wyborczym.
W Polsce najgłośniej jest o Libertasie, ale według sondaży nie ma on w naszym kraju szans. Natomiast w ostatnim badaniu OBOP, do 5-procentowego progu wyborczego niespodziewanie dobiła Samoobrona.
A Libertas choć głośny - to niemal w całej Europie słaby. Nawet w Irlandii, ojczyźnie założyciela - Declana Ganelya - raczej się nie przebije. Może mu się udać w Czechach, gdzie jest podatny grunt na eurosceptycyzm, ale w dużej mierze został zagospodarowany przez prezydenta Vaclava Klausa lub grających romską kartą nacjonalistów.
Na mocny wynik eurosceptycy mają też szansę w Wielkiej Brytanii (to przez kompromitację tych największych partii). Partię Pracy goni Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa, która chce wyciągnąć Brytyjczyków z Unii. W górę pną się też nacjonaliści z BNP, którzy nie chcą by Polacy przyjeżdżali na Wyspy do pracy.
W Niemczech, by osłabić radykałów, rządząca CDU zerka daleko w prawo i ogłasza sprzeciw wobec wejścia Turcji do Unii Europejskiej. Zabrzmiały też znane w Polsce tony, czyli nawoływania do dopisania odwołania do Boga w przyszłych europejskich traktatach. We Francji nie ma Libertasu, ale są jego skrajni sojusznicy.
Na popularności zyskała w Szwecji Partia Piratów - po wyroku na serwis Pirate Bay, który pomagał internautom nielegalnie ściągać z sieci filmy, muzykę i gry. Według sondaży Piraci mają szansę wejść do europarlamentu - liczą już ponad 30 tysięcy, głównie młodych członków. Szwecja to jednak trochę specyficzny kraj, bo gdy w całej Europie kampania koncentruje się na kryzysie, Szwedzi w sondażach wskazują, że dla nich najważniejsza jest... ekologia.
Na Węgrzech debiutują Zieloni - zrobiło się o nich głośno, gdy na zielono próbowali ubrać stołeczne pomniki, ale powstrzymała ich policja. Zieloni to wciąż fenomen w nowych krajach członkowskich, bo tylko w Czechach udało im się osiągnąć jakiś sukces i w 2006 roku wejść do parlamentu.
Jeszcze bardziej ryzykowną grę podejmują centrodemokratyczni liberałowie z Hiszpanii, którzy liczą, że uda im się wcisnąć między największe dwie partie: socjalistów i Partię Ludową.
Małych partii - nie mających dużych szans w Europie - powstało przed tymi wyborami więcej. Ale są też takie, które próbują zbudować struktury w kilku krajach. Są to np. "Newropeans" w Niemczech, Holandii i Francji oraz Libertas, który chwali się obecnością w kilkunastu krajach. Ale przed wyborami obywatele poszczególnych państw mniej czują się Europejczykami, a bardziej myślą w kategoriach krajowych.