Dlaczego pacjenci byli pijani? Nie wiadomo

Po prawie dwóch latach prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie dwóch pacjentów bielskiego szpitala, którzy po podaniu kroplówek mieli we krwi bardzo wysoki poziom alkoholu. Nie udało się ustalić, co tak naprawdę się stało.

Przypomnijmy: afera wybuchła w połowie kwietnia 2007 roku. Wtedy to u 77-letniej pacjentki oddziału neurologii bielskiego Szpitala Wojewódzkiego stwierdzono aż pięć promili alkoholu we krwi. Kobieta dostała wcześniej kroplówkę z płynem elektrolitowym. Personel szpitala wybrał losowo dwóch pacjentów, którym również podano ten preparat. Zrobiono im badania krwi. Okazało się, że u jednego z nich, starszego mężczyzny, wykryto niemal równie wysoki poziom alkoholu we krwi. Szpital powiadomił policję i prokuraturę. Wszczęto postępowanie w tej sprawie.

Główny inspektor farmaceutyczny wstrzymał w całej Polsce obrót płynu wieloelektrolitowego PWE, który dostali pacjenci bielskiego szpitala. Prokurator zarządził natomiast sekcję zwłok dwóch pacjentów, którzy zmarli w szpitalu w ciągu poprzedniej doby. Wyniki sekcji wykluczyły, że przyczyną ich śmierci był alkohol. W ciągu kilku tygodni śledztwa taki sam los spotkał hipotezę skażenia płynu wieloelektrolitowego na etapie produkcji.

Nie potwierdzono również wersji, że pacjenci wypili alkohol. Kolejne badania wykonane u pacjentów wykazały już zerową zawartość alkoholu we krwi, tymczasem biegły toksykolog stwierdził, że jest mało prawdopodobne, by po upływie zaledwie kilku godzin nastąpiła całkowita eliminacja alkoholu z ich organizmów oraz że przy tak wysokim stężeniu alkoholu dochodzi zwykle do porażenia ośrodka oddechowego i zgonu. Tymczasem pacjenci czuli się dobrze i byli zadziwieni wynikami badań i tym, że mają we krwi tak duże stężenie alkoholu.

Biegli: lekarz oraz toksykolog uznali także, że w ogóle jest mało prawdopodobne, by w momencie pobrania od pacjentów próbek krwi do badań faktycznie zawierały one tak duże stężenie alkoholu. Nie wykluczono natomiast błędu podczas pierwszego pobierania krwi do badań. Podczas pierwszego badania pobrano krew do tzw. ampułek niestandardowych. Podczas kolejnego, które nie wykazało już we krwi pacjentów alkoholu, do standardowych.

Ostatecznie jednak sprawy nie udało się wyjaśnić. - Wyniki śledztwa nie pozwoliły na jednoznaczne ustalenie przyczyn stwierdzenia u pokrzywdzonych wysokiego stężenia alkoholu - informuje Małgorzata Borkowska, zastępczyni bielskiego prokuratora okręgowego.

Teraz po blisko dwóch latach postępowanie zostało umorzone. Cieszy się z tego bardzo Ryszard Batycki, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego. - Od początku byłem pewien, że nie ma w tym winy mojego personelu. Tymczasem od razu cień podejrzeń padł właśnie na nas - mówi Batycki.

Polecamy: Remont drogi. Kubki nagrodą za cierpliwość