Sprawa trafiła już do krakowskiego sądu, w którym wniosek o tzw. zabezpieczenie powództwa złożyła kancelaria prawnicza mec. Romana Krzysztofa Porwisza. Pełnomocnictwa do występowania w imieniu słynnego skoczka udzielił jego ojciec, Jan Małysz. Prawnicy domagają się, by sąd do zakończenia procesu o ochronę dóbr osobistych, zakazał sprzedaży albumu "Małysz: Bogu dziękuję" i zajął wszystkie egzemplarze.
- Nie będę komentował informacji, dotyczących tej sprawy - stwierdził mec Roman K. Porwisz, zapytany przez nas, czy to sportowiec bezpośrednio zwrócił się do kancelarii o pomoc prawną.
- To jakaś
- nie krył zaskoczenia prezes wydawnictwa "Biały Kruk" Leszek Sosnowski - Przecież na promocji książki Adam Małysz sam składał na niej autografy i dziękował za jej wydanie - tłumaczy zaskoczony prezes krakowskiej oficyny.
Album "Małysz: Bogu dziękuje" ukazał się w marcu 2001 r. Do tej pory sprzedano tylko połowę nakładu. Książka opowiada o życiu sportowca, jego dzieciństwie i latach młodzieńczych, opisuje też historię jego małżeństwa (sportowiec jest ewangelikiem, żona - katoliczką) oraz karierę sportową. Opowieść ilustrują liczne zdjęcia skoczka i jego rodziny. - Dla nas jego historia była przede wszystkim przykładem ekumenizmu - objaśnia intencje wydawcy Leszek Sosnowski.
We wniosku pełnomocnicy prawni Małysza twierdzą jednak, że wydawnictwo swą publikacją bezprawnie wkroczyło w dobra osobiste sportowca, naruszajac jego
Zarzucają oficynie, że chciała skorzystać z popularności sportowca dla celów komercyjnych. Ich zdaniem "Biały Kruk" wydał książkę bez zgody jej bohatera, nie powiadamiając go nawet o swych planach. Autorzy wniosku sugerują również, że promocja książki w darmowych gazetkach kolportowanych w restauracjach McDonaldsa może przyczynić się do dewaluacji wizerunku mistrza w oczach sponsorów.
- Wszystko odbyło się za wiedzą i zgodą jego najbliższych, którzy udostępnili nam materiały. Autorzy osobiście byli u tych ludzi! - opowiada Leszek Sosnowski. Podkreśla, że 200 egzemplarzy publikacji wydawnictwo przekazało Małyszowi, który potem wręczył ją z autografem m.in. prezydentowi Kwaśniewskiemu.
Halina Zdebska, współautorka książki, zapewnia, że osobiście kontaktowała się z żoną sportowca, jego rodzicami i teściami.
- W domu rodziców Małysza spędziłam kilka dni. Z Izą Małysz dwukrotnie rozmawiałam. Sama dobrowolnie dała mi też niektóre ich fotografie. Jego najbliżsi pozowali do zdjęć. Nic nie mieli przeciwko ich publikacji! - przekonuje. - Panowała zresztą wtedy bardzo przychylna atmosfera. Książka powstała dzięki życzliwości rodziny Małysza.
- Rozmawiałem z Adamem podczas Turnieju Czterech Skoczni. Nie miał
- dziwi się Andrzej Stanowski, autor rozdziałów o sportowych sukcesach skoczka - Jestem przekonany, że on sam nic nie wie o tej sprawie.
Nie udało nam się zapytać samego Małysza o całą sprawę. Rzecznik Polskiego Związku Narciarskiego Jerzy Zakrzewski potwierdził, że zna sprawę. - To menedżerowie Adama Małysza wystąpili przeciw krakowskiemu wydawnictwu - mówi. - Chodzi o to, że oficyna nie uzgodniła wprowadzenia takiej książki na rynek. A menedżerowie są od tego, by dbać o interesy Adama Małysza. I stąd cała sprawa - stwierdził w rozmowie z "Gazetą".
Jarosław Sidorowicz, KuBa