Kilkanaście dni temu na Allegro pojawiła się aukcja z prośbą o pomoc dla rannej kotki: (...) Kilka dni temu poszedłem na spacer i usłyszałem miauczenie. (...) Okazało się, że kotek jest w sidle zastawionym przez kłusownika!! (...) Weterynarz zdjął kotkowi sidło, lecz okazało się, że kotek ma połamaną łapkę i potrzebna jest operacja, która kosztuje 800 zł. Jestem studentem i nie mam za dużo pieniędzy (...).
Autor aukcji zamieścił zdjęcie cierpiącego kota i zaapelował o wpłacanie pieniędzy na jego leczenie. Informację znalazła internautka z forum miau.pl , gdzie m.in. znajduje się domy dla porzuconych kotów. Okazało się, że zdjęcie zwierzaka jest stare, a chłopak ukradł je z jednej ze stron internetowych. Aukcja została zamknięta, na szczęście nikt nie zdążył wpłacić pieniędzy. W jej opisie był podany numer telefonu komórkowego. Autorem aukcji okazał się młody chłopak, który przyznał się do oszustwa. Pochodzi z dobrego domu, jest także utytułowanym sportowcem. Nie potrafił racjonalnie wyjaśnić, dlaczego tak postąpił.
Działacze organizacji pomagających zwierzętom mówią, że takie oszustwa to coraz większy problem. Sami często zbierają za pośrednictwem internetowych aukcji charytatywnych pieniądze na kosztowne leczenie psów czy kotów. - Gdyby nie finansowa pomoc ludzi, nigdy nie udałoby nam się tak wiele zdziałać. Niestety, przez podobnych oszustów ludzie zrażają się do pomagania w ten sposób, a takie aukcje tracą wiarygodność - przyznaje Joanna Zaremba, szefowa katowickiej Fundacji "For Animals", która rocznie pomaga setkom kotów i psów.
Zaremba opowiada, że fundacja miała bardzo podobny przypadek. Ktoś skopiował ze strony For Animals zdjęcie chorego psa i zamieścił w internecie apel z prośbą o pomoc finansową w jego leczeniu. - Dzięki czujności osoby, która wzięła udział w tej aukcji, sprawa wyszła na jaw. Jej autorką była 19-latka. Okazało się, że posługując się naszym zdjęciem, chciała zebrać pieniądze na leczenie innego psa, co nie zmienia faktu, że jest to naganne. Od tamtej pory mamy na stronie fundacji informację, że bierzemy odpowiedzialność tylko za wpłaty na nasze konto - mówi.
Zaremba przestrzega, że w przypadku chęci pomocy poprzez udział w aukcji charytatywnej trzeba koniecznie sprawdzić, czy podany numer konta faktycznie należy do jakiejś organizacji, czy stowarzyszenia. - Takie organizacje nie zbierają pieniędzy na prywatne konta - wyjaśnia.
Elwira Jurasz, oficer prasowy bielskiej policji, nie przypomina sobie, by ktoś za podobny proceder został ukarany. Jednak ostrzega, że zbieranie pieniędzy pod pretekstem pomocy dla chorego zwierzęcia to oszustwo. - Przestępstwo, za które można trafić do więzienia nawet na osiem lat - mówi Jurasz.