Przedstawiciele naszego rządu z duszą na ramieniu wybierali się na europejski szczyt w sprawie Opla, który nieoczekiwanie zwołał komisarz ds. przemysłu Guenter Verheugen z Niemiec. - Początkowo planowano nieoficjalne spotkanie, a potem nagle Komisja zaczęła je nagłaśniać. To nie wróży nic dobrego - mówił nam wysokiej rangi przedstawiciel rządu, znający arkana działania Brukseli.
Szefów GM i Opla, głównej europejskiej spółki koncernu, wezmą na spytki przedstawiciele Komisji Europejskiej oraz rządów sześciu państw UE, w których działają główne fabryki koncernu - Niemiec, Wlk. Brytanii, Hiszpanii, Polski, Belgii i Szwecji.
Fabryki te są w opałach. W poniedziałek zapowiedziano, że zakłady w Gliwicach zwolnią 250 pracowników - po zwolnieniu takiej grupy osób już pod koniec zeszłego roku. W czwartek zwolnienie 750 z 4100 pracowników zapowiedział Saab, szwedzka spółka GM. Pracownicy firm samochodowych tracą pracę, bo z powodu kryzysu kierowcy ograniczają zakupy samochodów.
W lutym sprzedaż nowych aut w UE była o 18,3 proc. mniejsza niż przed rokiem, po spadku o 27 proc. w styczniu - ogłosiło w piątek Stowarzyszenie Europejskich Producentów Samochodów (ACEA). Zdaniem Stowarzyszenia w tym roku produkcja aut w Europie spadnie aż o jedną czwartą.
Opel już zapowiedział, że na przetrwanie kryzysu potrzebuje 3,3 mld euro państwowych gwarancji kredytowych - 2,6 mld euro od Niemiec, a resztę od pozostałych państw UE. Amerykański GM nie jest w stanie pomóc swoim europejskim zakładom, bo sam walczy o przeżycie. Przez ostatnie cztery lata GM zgromadził prawie 85 mld dol. strat netto i ostatnie miesiące przetrwał tylko dzięki pomocy od władz USA, które dały koncernowi zastrzyk 13,4 mld dol. ratunkowych pożyczek.
Kanclerz Angela Merkel pomoc dla Opla uzależniła od rozstrzygnięcia przez Waszyngton losów GM. Do końca marca administracja prezydenta Baracka Obamy ma zdecydować, czy GM dostanie dalszą pomoc, czy też upadnie.
W zamian za pomoc Opel zyska większą niezależność - zapowiada GM. Firma zostanie przekształcona w odrębną spółkę, co ma gwarantować, że europejska pomoc nie trafi na konta amerykańskiego koncernu. GM, który jest teraz jedynym właścicielem Opla, chce też odstąpić nowym inwestorom nawet do połowy akcji firmy.
Opel zamierza też na własną rękę znaleźć ponad 1 mld euro oszczędności. Zaciskanie pasa oznacza dalsze redukcje zatrudnienia i likwidację fabryk. Na dzisiejszym spotkaniu w Brukseli może dojść do wielkich przepychanek o to, które fabryki Opla oszczędzić.
Delegacje rządu Belgii już od kilku tygodni pielgrzymują do Berlina, zabiegając o pomoc rządu Niemiec dla utrzymania fabryki Opla w Antwerpii. Według nieoficjalnych doniesień ten stary belgijski zakład może być zlikwidowany już w przyszłym roku. Zakłady w Antwerpii dwukrotnie przegrały z Polską - w fabryką w Gliwicach o prawa do produkcji nowej wersji kompaktowego Opla Astra, a z FSO - o prawo do produkcji Aveo, małego auta Chevroleta (jedna z marek GM).
Na nieoficjalnie liście fabryk Opla do zamknięcia jest też zakład w niemieckim Bochum. Już w przeszłości robotnicy w Bochum byli wściekli, gdy GM postanowił przesunąć do Gliwic część montażu minivana Zafira. Dzięki temu można porównać jakość i koszty montażu Zafiry w Polsce i Niemczech.
Na dzisiejszym spotkaniu w Brukseli przedstawiciele Polski będą zapewne musieli zmierzyć się z przedstawicielami innym państw UE, które będą chciały utrzymać swoje zakłady Opla - kosztem Gliwic, jednej z najbardziej wydajnych fabryk samochodów w Europie. Jeśli dojdzie do licytacji - kto ile daje za utrzymanie fabryk - to nasza delegacja może się znaleźć w opałach. Rząd Polski - jako jedyny w UE - nie przygotował dotąd żadnego antykryzysowego planu dla przemysłu samochodowego i nawet nie widać, by miał jakikolwiek pomysł na taki plan.