- Gdy Boeing podchodził do lądowania, miał włączonego automatycznego pilota - wyjaśnił Vollenhoven. - Jednak problemy z wysokościomierzem spowodowały, że maszyna błędnie określiła swoje położenie i zaczęła tracić prędkość - dodał.
Na chwilę przed katastrofą samolot znajdował się na wysokości 595 metrów, jednak systemy pokładowe przygotowywały się do lądowania maszyny. Komputer pokładowy otrzymał błędne informacje i sądził, że samolot jest ledwie kilka metrów nad ziemią.
- Przepustnica, która kontrolowała oba silniki Boeinga została zamknięta, a komputer zmniejszył moc dochodzącą do silników - wyjaśnił Vollenhoven. Nieprawdziwe dane otrzymane przez komputer doprowadziły do utraty prędkości maszyny i w rezultacie do katastrofy.
Jak poinformowali holenderscy specjaliści - Boeing prowadzi już akcję informującą właścicieli podobnych maszyn o możliwych problemach z pokładowymi wysokościomierzami.
Samolot Turkish Airlines rozbił się 25 lutego nieopodal lotniska Schiphol w Amsterdamie. Na pokładzie Boeinga 737-800 znajdowało się 127 osób. Dziewięciu pasażerów zmarło, dziesiątki zostało rannych.