Poznańska sieć monitoringu liczy ponad 120 kamer. Kolejnych 12 pojawi się na ulicach już w lipcu, a do Euro 2012 ich liczba ma się zwiększyć jeszcze o 137. Stacje do oglądania obrazu z kamer ma większość komisariatów oraz komenda miejska przy ul. Taborowej.
Od 2000 r. na sprzęt do monitoringu (kamery, łącza, stacje dozoru) miasto wydało 14 mln zł. Szkopuł w tym, że policjantom brakuje ludzi, którzy obserwowaliby dzień i noc, co się na monitorach dzieje.
W komisariacie na Starym Mieście stacja dozoru mieści się w dyżurce. Przy 10 monitorach (każdy pokazuje obraz z czterech kamer) siedzi dwóch policjantów. - Musimy odbierać telefony, załatwiać interwencje, przyjmować faksy, otwierać drzwi, wydawać innym funkcjonariuszom broń. Nie możemy oglądać obrazu przez cały czas - mówi jeden z nich.
Z monitoringu staromiejscy policjanci korzystają dopiero wtedy, gdy ktoś zgłosi do nich jakieś zdarzenie. - Jeśli się dowiemy, że np. na ul. Półwiejskiej doszło do napadu, przewijamy taśmę. To pomaga w ustaleniu sprawcy - zaznacza dyżurny.
Romuald Piecuch z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu tłumaczy: - Nie stać nas na to, by posadzić przed monitorami więcej policjantów. Musielibyśmy zabrać ich z ulic, a są tam bardzo potrzebni. Zdajemy sobie sprawę, że gdyby więcej osób oglądało kamery, bezpieczeństwo by na tym zyskało.
Mogłyby na przykład ocaleć ławki artystyczne, które przez kilka lat stowarzyszenie Intercity stawiało na Starym Rynku. - W obawie przed dewastacją stawialiśmy je tuż pod kamerami - wspomina organizatorka akcji Agata Drogowska. - Ale nic to nie dało, co tydzień otrzymywałam sygnały, że kolejne ławki są połamane. Kiedyś tak nimi rzucali, że uszkodzili schody do Ratusza - opowiada. Dlaczego policja nie zareagowała? - Bo przed monitorami nikt nie siedział, a nagranie było tak złej jakości, że sprawcy nie można było ustalić - twierdzi Drogowska.
Policja ma nadzieję, że problem rozwiąże nowoczesne centrum dozoru. Ale ono dopiero jest w planach. - Mogliby tam siedzieć, np. emerytowani policjanci albo pracownicy cywilni. Oglądaliby obraz z kamer, a kiedy coś by się działo, przekazywaliby informacje policji i innym służbom - wyjaśnia Piecuch. Jak dodaje, rozmowy w tej sprawie między komendantem wojewódzkim policji a miastem trwają.
Ryszard Urbański, dyrektor wydziału zarządzania kryzysowego i bezpieczeństwa Urzędu Miasta mówi, że do 2012 roku miasto panuje zbudować dwa centra dozoru: jedno w Centrum Zarządzania Ruchem przy ul. Góreckiej, a drugie w nowo powstającej Komendzie Miejskiej Policji przy Szylinga. - Chcemy do tego momentu usprawnić system na tyle, by jak najmniej osób musiało obserwować monitory - tłumaczy dyr. Urbański. Nowy system ma samodzielnie lokalizować problemy i informować o nich oglądającego. Jego opracowaniem zajmą się naukowcy z Politechniki Poznańskiej.
Ale jak pomóc policji, zanim centra zostaną zbudowane? Urząd na razie koncepcji nie ma. Dyr. Urbański mówi: - Już wkrótce zostanie stworzony zespół, który zajmie się problemem monitoringu. Wejdą do niego przedstawiciele policji, straży pożarnej, pogotowia, a także Politechniki Poznańskiej.