Szef Samoobrony Andrzej Lepper i jego zastępca Łyżwiński odpowiadają przed Sądem Okręgowym w Piotrkowie za wykorzystywanie seksualne działaczek tej partii. Proces od dwóch tygodni komplikuje się z powodu stanu zdrowia Łyżwińskiego, który półtora roku przebywa w areszcie. Obrońcy już dwa razy prosili sąd, aby uchylił areszt i umożliwił mu leczenie na wolności, ale bez skutku.
Sąd przesłuchał w piątek jako świadka Wandę Łyżwińską, żonę oskarżonego. Nie chciała mówić o treści zeznań, zasłaniając się tym, że proces jest niejawny. Jej zdaniem stan zdrowia męża jest bardzo zły: - Dostał leki. Prosiłam, żeby rozprawa została przełożona, ale sędzia się na to nie zgodziła.
Na początku lutego Stanisław Łyżwiński został wyniesiony na noszach z sądu w Tomaszowie Mazowieckim. Były poseł uskarżał się na ból kręgosłupa i lewej nogi. Mówił, że leki przeciwbólowe, które dostaje, nie skutkują. Wezwano pogotowie ratunkowe. Łyżwiński cywilną karetką pojechał do miejscowego szpitala na badania. Z powodu jego choroby sąd w Piotrkowie odwołał dwie rozprawy.
Afera z wykorzystywaniem kobiet w Samoobronie wybuchła dwa lata temu. Aneta Krawczyk, szefowa biura poselskiego Łyżwińskiego, opowiedziała "Gazecie", że liderzy Samoobrony wymuszali usługi seksualne od działaczek. W zamian obiecywali pracę lub miejsce na liście wyborczej. Sprawą zajęła się prokuratura.
Proces w Tomaszowie to odprysk tej afery. Łyżwińskiemu i dwóm innym osobom prokuratura zarzuca, że wyłudzili 60 tys. zł od kandydatów w wyborach samorządowych w 2002 r.