Potyczki mają miejsce w mieszczącej się w stolicy kraju siedzibie BDR. Zdaniem reporterów, stronami konfliktu są żołnierze niezadowoleni z wysokości żołdu i oficerowie, którzy starają się powstrzymać bunt.
Najprawdopodobniej walki rozpoczęły się tuż po spotkaniu sztabu Bangladesh Rifles.
Z informacji AFP wynika, że jedna osoba nie żyje, a osiem zostało rannych. Są to głównie cywile, tylko jedna z ofiar to funkcjonariusz zbuntowanej jednostki.
Z pilnowanej przez kordony policji siedziby BDR, unoszą się kłęby dymu. W akcji biorą udział wojskowe służby szybkiego reagowania RAB. - Zostaliśmy wezwani na miejsce starć, ale na razie nie wkraczamy do środka - poformował szef RAB'u płk. Rezaur Rahman. W oświadczeniu wydanym przez armię do walczących, zaapelowano aby jak najszybciej powrócili do swoich baraków. Dowódcy zapewnili, że sama premier kraju Sheikh Hasina, wysłucha próśb żołnierzy.
Według niepotwierdzonej informacji, zbuntowani wojskowi oddali strzały do patrolującego kompleks helikoptera.
Bangladesz od zdobycia niepodległości w 1971 r. wielokrotnie przeżywał podobne starcia (ostatnio w 2007 r.). Państwo, które w latach 1982-1990 było rządzone przez wojskowego dyktatora Hussaina Mohammada Ershada, odzyskało demokrację dopiero w 1991 r.