Na dachach Osiedla Słowiańskiego nie wolno montować anten satelitarnych?
Inni mają antenę nielegalnie, a pan Stanisław z os. Słowiańskiego od kilku miesięcy nie może jej zamontować. Dlaczego? Bo spółdzielnia talerzom satelitarnym na dachach mówi zdecydowane "nie".
Pan Stanisław z bloku przy ul. gen. Maczka zazdrośnie spogląda na przymocowane do dachów i ścian bloków anteny swoich sąsiadów. Spółdzielnia nie zgadza się, by i on sobie taki zamontował. Chociaż prosi ją o zgodę już od pięciu miesięcy.
On i jego żona są na emeryturze. Lubią oglądać telewizję, a że programy dostępne w sieci kablowej w okolicy września ub.r. przestały im wystarczać, postanowili wzbogacić swój programowy asortyment. - Chcieliśmy sobie wieczorem obejrzeć coś porządnego - mówi pan Stanisław. - Poza tym znam trochę języki obce, chciałem je poćwiczyć - dodaje.
Mężczyzna kupił więc wraz z żoną talerz satelitarny i zadzwonił po specjalistę, by zamontował go na balkonie. Nieszczęśliwie się złożyło, że ich balkon przysłaniają gałęzie drzew, które uniemożliwiały odbieranie sygnału satelitarnego. - Pan monter powiedział nam, że najlepszym miejscem dla anteny byłby dach lub ściana budynku. Zwróciłem się więc do kierownika administracji os. Słowiańskiego, prosząc, by się na to zgodził - mówi. - Odmówił, twierdząc, że dach jest po kapitalnym remoncie, przeprowadzonym kilka lat temu.
Pan Stanisław odmowy nie przyjął do wiadomości. Dlaczego? - Proszę tylko spojrzeć na te piękne talerze satelitarne na nowo odremontowanym bloku przy ul. Piątkowskiej. Jak słońce zaświeci, wszystko jeszcze nowością błyszczy. W grudniu albo w listopadzie skończył się kapitalny remont tego budynku i nikomu to nie przeszkadza - anteny można zakładać. Na dachu, na ścianach, jak kto woli. To mnie drażni, bo moje okna wychodzą na ten budynek i codziennie patrzę na czyjeś anteny, a ja nie mogę się cieszyć swoją - denerwuje się mężczyzna.
Pan Stanisław uważa, że administracja faworyzuje niektórych lokatorów i pozwala im założyć antenę, innym natomiast tego przywileju odmawia. - A ja czuję się pokrzywdzony, gorszy i dyskryminowany - skarży się emeryt.
- Sprawa jest ciągle wałkowana przez radę osiedla - mówi Jacek Hamrol, kierownik administracji os. Słowiańskiego. Dlaczego tak długo? - Szukaliśmy podstawy prawnej, która umotywowałaby naszą odmowę. Znaleźliśmy uchwałę z 1998 r., która nakazuje likwidację anten dachowych na całym osiedlu. Dlatego odmawiamy - argumentuje Hamrol.
Kierownik osiedla twierdzi, że anteny na sąsiednich blokach zostały zamontowane nielegalnie. Obiecuje jednak, że 3 marca, kiedy znów zbierze się rada osiedla, spróbuje przekonać ją do tego, by pozwoliła panu Stanisławowi zamontować talerz na ścianie. - Chociaż czasowo. Do momentu remontu elewacji budynku, który planowany jest za dwa, trzy lata - proponuje Hamrol. I ostrzega, że przed remontem wszystkie talerze będą musiały definitywnie zniknąć ze ścian i nie będą już mogły na nie wrócić.
Co jeśli rada nie będzie mężczyźnie przychylna? Hamrol twierdzi, że powinien rozesłać do mieszkańców pisma z prośbą o zdemontowanie anten, a jeśli tego nie zrobią, zdemontować je na ich koszt. Nie chciałby jednak tego robić. - Po co mam z lokatorami walczyć? - pyta.